Jaki jest sens Laboratorium w jego obecnym sposobie działania? Pytam, bo wychodzi na to, że zupełnie zdurniałem i mam niewyobrażalnie nieproporcjonalne wymagania co do działania tegoż.
Jest sobie Laboratorium. W Laboratorium tworzy się zaklęcia. Wymyśla się nazwę, opis działania, poziom zaklęcia, szkołę magii. Jak dotąd jest zrozumiale.
Ale co dzieje się potem?
Nastawiam gar ze wspomnianymi wyżej składnikami, wychodzę na... no nie wiadomo właściwie ile, bo tworzenie własnych zaklęć nie ma ustalonego czasu, a następnie wracam do kanciapy żeby sprawdzić czy coś jebło czy jeszcze nie?
Oczywiście, nie wzięło mi się to znikąd i tak, jak najbardziej, jest to taki trochę rant, trochę pytanie (bardziej rant). Rozumiem, że osoby które zajmują się przetwarzaniem treści z Laboratorium są ludźmi i mają ograniczenia czasowe/chęci/możliwości. Nie mogą siedzieć przy tym 24/7 i nie są w stanie wiedzieć wszystkiego. Jasna sprawa. Czasami się mylą, czasami się nie dogadują, ok.
Zastanawia mnie jednak, czy naprawdę nie dałoby się zrobić tak, żeby tworzenie czarów przynajmniej trochę bardziej przypominało faktyczny proces, a przynajmniej trochę mniej to, co jest w tym przykładzie z garem?
Nie wiem jak jest z tym u Was, ale nie chciałbym jeść tego, co gotowałoby się tam przez miesiąc, niepilnowane i pozostawione na pastwę losu.
Dlaczego po zakończeniu prac w Laboratorium nie ma możliwości zmiany treści zaklęcia?
Zrozumiałe może być to, że dostosowane do potrzeb gry i możliwości postaci zaklęcie trafia do Księgi Czarów w ostatecznej już formie. Problem tylko w tym, że:
- nikt nie informuje o tym, co dokładnie zostało w czarze zmienione
- nikt nie informuje o tym, dlaczego tak się wydarzyło
Jasne, można napisać wiadomość z zapytaniem. Ale nic to przecież nie zmieni, bo po klepnięciu czaru już jest po wszystkim. Nie ma dyskusji. Bo nie i nie.
Argumentem, który został mi przedstawiony, a który przemawia za tym, że zmian nie można już dokonywać jest to, że na tym właśnie polega eksperyment - na tym, że trochę jednak brnie się w nieznane i nie wiadomo do końca, co się wydarzy (no, właściwie to połowę z tego sam dopowiedziałem, ale domyślam się że o to mogło chodzić). Tak, zgadza się.
Ale wracam do swojego gara - na tym również eksperyment nie polega. Polega na obserwowaniu zmian i dostosowywaniu różnorakich elementów, by jego przebieg był jak najmniej losowy i jak najbardziej zbliżony do zamierzonego.
Jeśli eksperyment idzie w złą stronę - to się go przerywa albo wymyśla się co można w nim zmienić, żeby sytuację poprawić.
Jeśli w czasie trwania takowego stanie się coś niespodziewanego - dokona się jakaś zmiana - to jest się tego świadomym i wiadomo, jak można spróbować zadziałać, żeby zmiany były mniej drastyczne.
Czy naprawdę nie da się zrobić tak, żeby o możliwości bądź konieczności zmian informować w trakcie tworzenia czaru, a nie po zakończeniu tego procesu? Obecnie wygląda na to, że to nie gracze tworzą zaklęcia, a osoby je sprawdzające. Nie wiem do samego końca co się może zmienić, dlaczego, na podstawie jakiej zasady. Równie dobrze zmiany mogą pojawić się na podstawie czyjegoś widzimisię. I tak, właściwie wszystko z czym mamy do czynienia na Torilu, a co przechodzi przez proces akceptacji, może być rozpatrywane właśnie na podstawie takiego widzimisię. Ale jednak jest - także dlatego że musi być - jakaś forma zaufania wobec rangowych, że takich rzeczy robić nie będą i będą fair w stosunku do graczy.
Zaklęcia z Laboratorium stoją jednak w przeciwieństwie do innych form zgłoszeń - z jakiegoś powodu nie podlegają one dyskusji tak jak zgłaszanie całej postaci, odegranej fabuły, zdobyczy z sesji, atutów, cech, zmian charakteru, etc. Czy jest ku temu jakiekolwiek sensowne wyjaśnienie, czy jest to po prostu niedopatrzenie z kiedyśtam, które ciągnie się po dziś dzień, bo "tak jest od zawsze"?
Jeśli mam, po 40+ dniach oczekiwania i trwania w laboratoryjnym limbo, otrzymać zaklęcie zmienione w taki sposób, że w 99 przypadkach na 100 wyjdę lepiej na nie robieniu niczego, bo przynajmniej nie zużyję PMów oraz czasu na inkantację, to... nie chcę takiego zaklęcia. Wolę nie mieć żadnego, niż takie. Albo słabsze, ale inne. I autentycznie wolałbym po 10-15 dniach od rozpoczęcia "eksperymentu" (proszę traktować to słowo luźno, bo z eksperymentem to naprawdę nie ma nic wspólnego) dowiedzieć się, że wyjdzie z tego coś zupełnie innego, dać znać, że chcę przerwać tworzenie czaru i zacząć od nowa.
Wiem, że proces tworzenia zaklęć wygląda tak od samego początku, więc nie trzeba mi o tym przypominać. Ale to że coś istnieje od samego początku nie sprawia od razu, że jest najlepszym rozwiązaniem, ani też, że ma sens.
I na koniec: poproszę bardzo o niezarzucanie mi, że jojczę, ale nie daję przy tym pomysłów co dałoby się zrobić - jest to wspomniane w tekście powyżej.