Zacznę od tego, jak zawsze wyobrażałam sobie Toril: jako miejsce, gdzie grupa kreatywnych osób może się wspólnie pobawić, przy wspólnych dowcipach i w lekkiej atmosferze. W najczarniejszych scenariuszach nie widziałam tego, co stało się ze społecznością tej gry. Społecznością, która - tak mi się na początku wydawało - naprawdę chciała tego samego co ja.
Oglądając seriale i filmy o amerykańskich licealistach, zawsze myślałam sobie "nie no, co za bzdura. Przecież nie istnieją tak jednowymiarowi ludzie, którzy krzywdzą innych dla swojej przyjemności”. Myliłam się.
W ostatni piątek grupka ludzi stwierdziła, że będzie zabawnie, jak zaproszą Pandorę na serwer, na którym od dawna piszą o niej przykre rzeczy. Raniące do kości. Rzeczy, których żadne z Was nie chciałoby o sobie usłyszeć. Zrobili to z całkowitą premedytacją - nie trzeba specjalnie główkować, żeby zrozumieć, że ich działanie miało jeden cel: sprawić jej przykrość. Brak mi słów, żeby opisać moje niedowierzanie, obrzydzenie, zawód. Nie wiem, jak bardzo złym człowiekiem trzeba być, żeby coś takiego zrobić. Jak bardzo nie mieć skrupułów ani wstydu.
Nie widzę w naszej grze miejsca dla takich ludzi. Nie widzę powodu, żebym musiała nadal znosić ich obecność. Do osób, o których mówię: być może wydawało wam się, że jesteście bezkarni. Być może wydawało wam się, że gra się bez was nie obejdzie, że jesteście nam do czegoś niezbędni. Nie jesteście. Zapominacie, w jakim celu powstał Toril - o czym pisałam wyżej.
Moira
Rawij
Ruda
Wengiel
Nie toleruję i nie będę tolerować cyberbullyingu. Nie ma dla was miejsca ani na tym, ani na nowym Torilu. Nie chcę, żebyście zatruwali osoby, które przyszły na Toril dobrze się bawić bez niszczenia innych. Dostajecie permabana na grę i nasz serwer discordowy. Winą za to, co się stało, możecie obarczyć tylko siebie - działania mają konsekwencje. Każdemu z was daliśmy już zbyt dużo drugich, trzecich, czwartych szans. Za wiele wybaczaliśmy. Nie mam dalszej ochoty i siły na szarpaniny.
--
Ostatnie miesiące były dla nas szczególnie trudne. Na każdy głos wsparcia i na każdą osobę naprawdę chętną do pomocy - czy to przy testach nowego silnika, czy przy tworzeniu treści na Wikię - było kilka głosów pełnych jadu i krytyki naszego tempa pracy, naszych popartych doświadczeniem i sugestiami graczy decyzji. Spotykamy się z godnymi zawodowego studia naciskami, roszczeniowymi postawami, podejściem niemalże “płacę i żądam”. Wiele osób zapomina o tym, że Toril to projekt hobbystyczny, na który poświęcamy zupełnie bez zapłaty nasz czas wolny. Że tworzymy go dla Was, ale też przede wszystkim dla siebie. Że nie jest to produkt, tylko spełnienie naszych nadziei i oczekiwań o wymarzonej grze.
Patrząc z perspektywy czasu, sądzimy, że poinformowanie Was o tworzeniu wersji 2.0 było błędem. Presja, próby kierowania nami z tylnego siedzenia (i oburzenie, gdy nie pytaliśmy Was w niektórych kwestiach o zdanie) i coraz cięższa atmosfera wokół gry nie są dobre dla naszej motywacji.
Opisane wyżej rzucanie się na Pandorę, bo już nie jest Potwórcą, “więc można” - przelało czarę goryczy.
Dziękujemy bardzo tej garstce osób, która zawsze nas wspierała. Dziękujemy za wszystkie ciepłe słowa, za otuchę i zachętę. Dziękujemy za wspólną, ciężką pracę ludziom z #wikiwsparcie, byłym i obecnym rangowym, szczególnie Skaje i Hydrze. Oficjalnie stawiamy projekt Torilu 2.0 pod znakiem zapytania. Co za tym idzie, zamykamy devblog i rezygnujemy z informowania o stanie prac z prostej przyczyny - nie wiemy, czy powrócą nam jeszcze do nich chęci.
Stary Toril pozostanie otwarty i mamy nadzieję, że będzie miał się dobrze, zwłaszcza po oczyszczeniu go z toksycznych jednostek. Obserwatorki przejmują grę ostatecznie i wkrótce ogłoszą poprawki do wprowadzonych niedawno zasad gry.
--