Trzeci Materialny > Alkierz

Gorzkie żale

<< < (2/2)

Aktor:
Tak jak pisałem - mam zamiar trochę poogarniać to z mojej strony. Jak to będzie wyglądać, zobaczymy, nie mam aż tyle czasu, by robić to od teraz, zaraz na hura. Harfiarzy mam, i owszem, powoooli nimi działam i planuję. Tak jak z Gildią Magów. Próbuję robić coś, w miarę szybko, ale nie wychodzi. A już nie jedna osoba się czepiała, że tyle czasu coś trwa. "Jesteście od dwóch miesięcy w Skraju? Dlaczego jeszcze nie macie pełni polityki, służb bezpieczeństwa, pełnego skarbca i prywatnego sterowca? Dupa, nie organizacja". Ale prawda jest taka, że wszystko musi trwać. Zwłaszcza, gdy rozgrywane jest na sesjach, które trwają miesiąc, a w czasie gry jest to pół godziny narady.
Więc jakie mam opcje? Zrobić postać, która potrafi robić golemy, jest mistrzem wszystkiego, ma kupę pieniędzy i niezniszczalnych strażników. I jeszcze mój ulubiony aspekt - "jest czarująca / wygadany / charyzmatyczna / wszyscy go lubią" (a potem odgrywa całkowicie antypatycznego chama, co tłumaczy aspektem. Hej, mam taki aspekt, nie możecie mnie nie lubić). Albo mogę zrobić zwykłą postaci powoli nabierać sił. Ale jak widać druga opcja jest pogardzana przez tych, co już wszystko mają.

@Arin, tutaj przeleję cudze żale. Pojawia się w Skraju biedny malarz. Pojawia się i niego od razu bogata arystokratka, która mówi "hej, zrobię ci wernisaż". I tak malarz, który wynajmuje pokój na strychu i rozmawia dopiero, że jest początkujący i skromny, staje się sławny na cały kraj w przeciągu dwóch dni.
Po co się starać, skoro wszystko załatwi jedna postać? Nie ujmuję doświadczonym postaciom. Ale robienie wszystkiego od tak, w przeciągu dnia, za każdego, odbiera przyjemność. Ja na ten przykład bibliotekę zostawiam- to już nie moja sprawa. Nie mam w tym przyjemności.

Generalnie problemy są tworzone przez graczy. A graczy podzielił bym na dwa typy. Ci, którzy nie myślą o innych graczach (tworzą postaci nie nadające się do życia w społeczeństwie a potem w to społeczeństwo wpakowują się z buciorami; grają w swoim gronie; atakują, wykorzystują i poniżają inne postaci), oraz ci, co myślą o innych graczach. Ale uwaga, ci drudzy to też nie ideał.
Dlaczego? Bo wyobraźmy sobie, że jest sobie postać, która nienawidzi zielonych i atakuje ich na sam widok. I weźmy gracza, który gra goblinem i wpycha go w każdą karczmę. Gracz A nie wchodzi do karczmy tylko dlatego, że nie chce drugiemu graczowi rozsmarować postaci na ścianie. Bo chce, żeby drugi gracz też się dobrze bawił. Ale traci przez to logika gry, a gracz numer jeden bawi się gorzej.
Więc są gracze, którzy tylko przez metagaming nie mordują innych graczy. Co sam nie jestem pewien, czy to dobrze.

Szukanie MG to katorga. A na NK połowa sesji jest martwa / umierająca od dwóch lat. Ile to razy już czytałem "nikt nie chce mi tego poprowadzić".
Wybaczcie, że nie zreferuję do wszystkich odpowiedzi, bo wiele z nich wskazuje, że w Toril 1.0 będą narzędzia, które pomogą. I na to liczę.
Ale za odpowiedzi dziękuję :)

Skaje:
Skoro wszystko sprowadza się do tego, że większość problemów jest tworzona przez graczy... To niestety, ale niewiele lub nic nie sprawi, by to się zmieniło.
Czemu? Bo nie da się nikomu narzucić własnego sposobu myślenia. Może nam się nie podobać jak ktoś gra, może nie odpowiadać dany sposób odgrywania czy kreacji postaci, ale nie możemy nikomu narzucić co i jak ma grać, bo w gruncie rzeczy niczyj styl nie jest tym "jedynym i właściwym". W mojej opinii nie ma nic gorszego niż podejście, że moje RPG, mój styl jest "mojszy" i tylko ja wiem, jak powinno się grać.
Niestety - albo stety - granie, zresztą na dobrą sprawę każda dłużej trwająca interakcja z innymi ludźmi to w dużej mierze sztuka kompromisów i jakiegoś tam dopasowania się, godzenia się z pewnymi rzeczami. W końcu sesje tworzymy razem, do gry potrzeba minimum dwójki osób.

Co do postaci - trochę chyba imho generalizujesz. Dużo osób zaczyna od podstaw i ugrywa sobie stosunkowo powolną "drogę na szczyt", bo tak chcą. Inni woleliby być silniejsi i jak mają okazję, to tę siłę zdobywają, często robiąc to dosyć prędko, bo im na tym zależy. Tak już jest - nie zabronimy ludziom robić na start osób zamożnych czy z rodzin szlacheckich, a i tak trochę przycinamy jako obsy. Niemniej później już gracze sami grają, nie da się kontrolować wszystkiego.
Kwestia, czy jeśli ktoś wybrał wolniejszy rozwój - to czy naprawdę musi porównywać się do innych? Chcesz grać rozwój stopniowo, to graj. Przeszkadza ci że jest wolny, porównując się do innych, to możesz przecież go przyspieszyć. I w sumie - ja wiem, że są dysproporcje, tylko faktem jest też, że postacie które realnie są faktycznie znacznie silniejsze, bogatsze i bardziej wpływowe to zazwyczaj postacie niemłode stażem. I też zaczynały jako "jedne z wielu".
Co zaś do aspektów... Szczerze? Jako obs staram się uświadamiać na start, że aspekt o pięknie czy charyzmie nie jest wiążący i nie oznacza, że gracze będą się do niego stosować, niektórzy jednak chcą taki mieć - zostają poinformowani, że powinni go ogrywać. I nie kojarzę tak drastycznego przykładu, jaki przywołujesz, w większości ludzie grają tak, że ten aspekt ma jakieś tam pokrycie - a już chyba nie widziałam osobiście przypadku by ktoś się na to powoływał "lub mnie". Może nie doszły mnie słuchy.

Można starać się promować oczywiście dobre praktyki grania i prowadzenia, można czuwać nad tym by zachowana była jakaś zgodność z lore (nie 100%, bo tej nie będzie zapewne nigdy), ale niewiele więcej. Poza tym, można po prostu grać z tymi, z którymi gra sprawia nam przyjemność, takie rzeczy, jakie nam pasują.

I akurat czynnika "ludzkiego" nie zmieni drastycznie nic, nawet nowy Toril. On zapewne usprawni rozgrywkę, pewne rzeczy uprzyjemni i ułatwi, ale to, co napisałeś @Aktor - to zawsze będzie. Hydra o tym napisała - gracze grają to, co chcą i co im się podoba. I właśnie - gracze ukształtowali tę grę. Nie byli zainteresowani pewnymi tematami, wybierali pewne rozwiązania w konkretnych sytuacjach (np pokój z goblinami). Unikają rzeczy, które ich nie bawią... a to w końcu, przede wszystkim, zabawa jest najważniejsza. Jesteśmy tu, by się bawić, a nie umęczać.
Z tego powodu, jeśli ktoś nie czuje, że się bawi, to owszem, to źle... ale też nie zmieni się całej gry i wszystkich graczy - a w sumie z tego powodu tworzą się "kółka" czy "towarzystwa". Bo ludzie szukają osób, z którymi pograją to, co lubią i będą czuli, że się bawią. To w pewnym sensie proste - grać to, co bawi, starać się przynajmniej. Ciężko mi uwierzyć, by nie znalazła się chodź jedna osoba czy dwie o podobnym stylu rozgrywki. A jak chce się grać bardziej globalnie i publicznie, to cóż - kompromisy.

Bo przechodzę przy tym do kolejnej kwestii, którą poruszyłeś, że ktoś przez metagaming powstrzymuje się od robienia czegoś. Z jednej strony - odgrywanie postaci jest owszem, bardzo ważne. Z drugiej strony, są sytuacje, w której jednak czasem trzeba pomyśleć, czy warto przedkładać postać nad gracza i fanatycznie trzymać się pewnych ram. Sama miałam takie sytuacje, sama musiałam coś tam ograniczać i nie czułam się z tym w 100% dobrze, ale jednak... nasza wolność rozgrywki kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby. I granie za wszelką cenę swojego, nie patrząc na innych, jest gorsze, niż jakiś kompromis, bo nie sztuką jest myśleć tylko o swojej rozrywce. Sztuką jest myśleć też o innych - a jak to mówią, kompromis to sposób, by wszyscy byli po równo pokrzywdzeni ;p
Nie da się zjeść ciastka i mieć ciastka - lepiej czasem ustąpić i dopasować się do współgraczy, niż zawsze stawiać na swoje i być potem osobą, z którą ktoś przez jej w pewnym sensie samolubne podejście może nie mieć ochoty grać.  Nie trzeba w końcu grać ze wszystkimi, nie można zmusić wszystkich do gry.

Ja tam nie gram wątków które mnie nie kręcą i raczej nie szukam sesji z postaciami, z którymi gra mnie i moją postać mało interesuje. Mam sporo zastrzeżeń do różnych rzeczy, ale trudno, bywa. Uważam np że prawie nikt nie odgrywa elfów tak, jak są w lore opisane, ale poza mówieniem jak - wg mnie - takie elfy powinny wyglądać nie robię nic, nie chodzę po ludziach wytykając im, jakie "błędy" popełniają. To w sumie nie jest aż tak ważne, skoro z taką osobą nadal mogę dobrze bawić się na sesji, jeśli przymknę oko. Ja przymykam.

Friss:

--- Quote from: Aktor on March 14, 2018, 07:34:33 AM ---1. Jest zbyt łatwo. (...) Zbieramy książki do biblioteki. No problemo, w przeciągu dnia zebrano tyle złota, że można by nająć małą armię na dwa oblężenia. Każdy rzuca pieniędzmi. Za sto sztuk złota można kupić sobie pierścień, który wykrywa trucizny. Ale kij tam, moja postać zarobi to w tydzień. Będąc kapitanem w wojsku.
--- End quote ---

Ponieważ prowadziłam imprezę, uznałam, że odpowiem w tej jednej kwestii.

Nie do końca masz rację. Pośród postaci, które sypnęły datkami, może tylko jedna osoba budziła moje wątpliwości, ale ostatecznie nie zauważyłam większych nagięć. Największy wkład poszedł od postaci, które akurat zamożne są: prowadzą interesy, należą do spółek, mają kilka stałych źródeł dochodu i obracają się w sferach, gdzie posiada się i księgi, i pieniądze. Bój o liczbę zer jest bezzasadny, bo bez żadnego mechanicznego systemu zamożności nie unikniemy rozbieżności i liczenia na oko, a taki system nie jest priorytetem, o czym zresztą administracja poinformowała w ostatnim feedbacku. Nadmierny realizm ekonomiczny gryzie się ze światem, w którym magów istnieje od groma, a każdy z nich posiada księgę zaklęć; gdzie dzieła można kopiować magią, istnieją niemęczący się, magiczni skrybowie, a materiały do pisania można po prostu przywołać. Gdybyśmy rzeczywiście chcieli odwzorowywać te niby „dawne” realia, to drogie byłyby nie tylko książki, ale i... tkaniny, barwniki do tkanin, środki czystości, pachnidła, rzeczy szklane, transport, zwykła (!) broń, galanteria, sól, minerały, elementy konstrukcyjne i połowa stuffu dostępnego w fantasy bez certolenia się. Bohaterki nie byłyby tak wyzwolone (raczej nie będąc bohaterkami w ogóle), nie paradowałyby w sukniach ze współczesnych wybiegów, a i mentalność społeczeństw byłaby inna. Musielibyśmy się pozbyć mnóstwa anturażu znanego nie tylko z Torilu, ale i świata gry w ogóle. Lampiony były wygenerowane prostą sztuczką, po której znikały. Oprawa też należała do skromnych, ot, niewielki poczęstunek.

Tak więc, jeśli chodzi o sprawę biblioteki, to muszę trochę sprostować (po części zrobiła to już Arin). Reszta diagnozy jest całkiem trafna, następne posty zresztą też, ale tę część pomijam, bo powstałby elaborat, a nie bardzo mam czas takie pisać w tym momencie. :)

Renn:
Skoro już zostałam wywołana:


--- Quote ---@Arin, tutaj przeleję cudze żale. Pojawia się w Skraju biedny malarz. Pojawia się i niego od razu bogata arystokratka, która mówi "hej, zrobię ci wernisaż". I tak malarz, który wynajmuje pokój na strychu i rozmawia dopiero, że jest początkujący i skromny, staje się sławny na cały kraj w przeciągu dwóch dni.
Po co się starać, skoro wszystko załatwi jedna postać? Nie ujmuję doświadczonym postaciom. Ale robienie wszystkiego od tak, w przeciągu dnia, za każdego, odbiera przyjemność. Ja na ten przykład bibliotekę zostawiam- to już nie moja sprawa. Nie mam w tym przyjemności.

--- End quote ---

Moja postać nie wynajmuje pokoju na strychu, choć to mało istotne. Nie jest początkującą malarką, ale za to skromną, owszem. To, że staje się "popularna" to zasługa konkursu na Damę Skraju oraz wczorajszego wernisażu, na który oddała swoje obrazy i szkice z wyprawy na cel powstania teatru, nie dla własnych korzyści. Rozumiem, że każdy może widzieć to jak chce, ale wolę żale w reakcji postaci, a nie graczy. Na słowa OT mogę jedynie podnieść poddańczo ręce i się wycofać. Dodatkowo fakt, ze nie pojawiła się sama na spotkaniu - moja wina, bo po dogadaniu wszystkiego okazało się, że nie miałam możliwości znalezienia czasu na taki wieczór. Tyle ode mnie w ramach krótkiego wytłumaczenia się.

Navigation

[0] Message Index

[*] Previous page

Go to full version