6
« on: January 08, 2020, 11:59:43 AM »
Incepcja ;D
Zazesspur zadrżało. Dosłownie. Ziemia zatrzęsła się ostrzegawczo, zwalając z nóg co bardziej pijanych i mniej uważnych mieszkańców. Drewniane, wysłużone już chatki padały jak szałasy podczas burzy. Wstrząs był na tyle silny, że spowodował masę zniszczeń w portowym mieście. Był jednak na tyle słaby, że przepiękne rezydencje w Dzielnicy Ogrodów stały wciąż na swoim miejscu. Bogatsi mieszkańcy machnęli więc ręką, czasem tylko potrząsając sakiewką, by miedziaka dać żebrakowi. Co ich to obchodzi?
Nic dziwnego - to nie ich dzieci zaczynały ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Najpierw zniknęło jedno, z Karlagaar. Rozpoczęło to falę zaginięć niemowląt do 2 roku życia w całym Zaz. Zrozpaczeni rodzice szturmowali posterunki straży miejskiej, a ci co bardziej zdesperowani próbowali rozwikłać zagadkę na własną rękę. Bezskutecznie.
W Dokach zawrzało. Ponoć ktoś słyszał płacz noworodka w ładowni jednego z odpływających statków.
W dzielnicy Dywanów pojawiły się głosy, że poszukiwacze przygód natknęli się na hordę ghouli gdzieś w kanałach miasta. To samo mówili najemnicy, którzy przyszli do Zadka odpocząć po ciężkiej podróży - ożywieńce były wyjątkowo słabe, nieporadne, jak... dzieci. Nekromanta? A może kilku? Żywych trupów było zbyt mało, żeby mówić o realnym zagrożeniu, ale było ich zbyt wiele, by zignorować niepokojące pogłoski od kolejnych grup poszukiwaczy przygód.
Na dodatek mówiło się o dziwnych abominacjach, które atakowały wioski przy lesie Mir. Za wygląd dziwnych kreatur zaczynano obwiniać Czerwonych Magów z Thay, którzy lubowali się w przeprowadzaniu eksperymentów. Może to oni również stali za zniknięciem dzieci? W końcu co tak naprawdę o Thay wiedzieli mieszkańcy Zazesspur? Bo przecież to nie mógł być nikt "swój", prawda...?
Straż miała pełne ręce roboty, jednak gdy na głównym targu wybuchła panika, wywołana przez tłuszczę, która ukamieniowała zwykłego człowieka z kijem i w kapturze, Lord Major zebrał Radę Lordów. Zazesspur powoli ogarniał chaos i potrzebna była szybka reakcja. Tropów było zbyt wiele, a ludzi zbyt mało. Do tego panoszące się grupy oprychów z półświatka skrzętnie wykorzystywały panujący w mieście chaos i strach.