9
« on: May 24, 2015, 11:00:03 PM »
Ciepły blask płomieni tańczył wśród starych, poskręcanych drzew lasu niby na ścianach leśnego domostwa, odgłosy rozmów i śmiechów niosły się daleko budząc i płosząc leśnych jego mieszkańców. Tej nocy pod koroną potężnego i starego dębu znów udadzą się na spoczynek strudzeni wędrowcy. Miejsce to, położone niedaleko lasu Ostrych Kłów znane było niemalże każdemu wędrowcowi, którzy miał okazję swe kroki skierować na Wybrzeże Mieczy. Niemalże każdego dnia w cieplejszej porze roku spotkać można było spotkać w jego cieniu wędrujących na Północ lub Południe. Kupców, poszukiwaczy przygód a także prostych podróżnych jakich wiele ostatnimi czasy. Wozy kupców stały pozbawione koni wokół drzewa, strudzone zwierzęta pasły się w środku uwiązane gałęzi i mniejszych drzewek, a podróżnicy, w zdecydowanej większości ludzie, gromadzili się przy ogniskach wymieniając plotki i opowieści z najdalszych stron.
Blisko potężnego pnia wielkiego drzewa swoje ognisko rozpalił samotny krasnolud. Siedząc w jego cieple ze skrzyżowanymi nogami powolnymi ruchami polerował stalowe łuczyska swojej kuszy starą szmatką. Twarzy skrytą miał pod kapturem sukiennej narzuty, lecz w blasku płomieni widać było długą do mostka jasną brodę oraz jego młode jak na krasnoluda oblicze. Przyodziany był w skórzany kaftan, pod którym kryła się przednia, krasnoludzka kolczuga ze stalowych pierścieni oraz wełniane spodnie i porządne, sznurowane buty z cielęcej skóry wykrojone na krasnoludzką stopę. Za pasem natomiast oprócz kilka sakw i mieszków pełnych Moradin wie czego tkwił krasnoludzki topór o szerokiej, groźnie wyglądającej brodzie na solidnym, dębowym trzonku o długości około czterech stóp. Tuż obok wędrownego brodacza stał jego kuc, który uwolniony od bagażu cieszył się odpoczynkiem skubiąc bujną trawę. Nabierał sił na dalszą drogę, gdyż nikt nie zatrzymał się pod dębem na dłużej niż noc, krasnolud również nie miał w planach dłuższego postoju Tymczasem nad ogniskiem krasnoluda wisiał niewielki, żelazny kociołek, w którym zachęcająco bulgotała gęsta potrawka z mięsa wieprzowego, cebuli i kapusty przyprawionej pietruszką i solą. Co jakiś czas krasnolud unosił wzrok w kierunku innych wędrowców i kupców przyglądając się im chwilę z pewną ciekawością wymieszaną z brakiem zaufania, po czym znów wracał do polerowania poświęcając mu większą część swojej uwagi.