Owszem Suli potrafiła mówić, potrafiła mówić dużo i nawet z sensem, tyle ze zazwyczaj nie widziała powodu. Nawet i teraz mówiła niewiele w porównaniu z potokiem słów jakim raczył ją mag. Chociaż nie to, że jej to przeszkadzało. Była dobrym słuchaczem.
- Och nie, nie jestem. Przynajmniej się staram. Myślę, ze całkiem mi to wychodzi. - zaśmiała się znowu cicho.
- Dlaczego od razu po prostu się nie położysz, hm? - spytała rozbawiona przyglądając się jak mag rozsiadł się w najlepsze na dziwnym tworze z materacy. Jasne, wiadomo, jako dobrze urodzona lubiła wygody i była do nich przyzwyczajona. Nie ma wszak nic zdrożnego w luksusie. Jednak była również przyzwyczajona do gorszych warunków i dobrze je znosiła, ba! Czasami wręcz ich nie zauważała, jak teraz. Chociaż czy zydel w magicznej chatce to takie straszne warunki? Niemniej, bawiło ją zachowanie gospodarza i nie ukrywała tego.
Co nie przeszkodziło jej wstać, z pewnym ociąganiem, ale jednak i podejść do miejsca gdzie Saelos zażywał swojego małego luksusu.
- Wiesz, to zupełnie odwrotnie niż ja - odparła na wzmiankę o gryzieniu, w szerszym uśmiechu pokazując ząbki. Znaczy, że gryzła. W sumie, ząbki miała ładne, zdrowe, białe, równe. Idealne.
Usiadła, owszem. W pewnej odległości od maga, bo przecież to nie tak, z mu nagle ufa. Nie do końca też odprężona, ale wyciągnęła długie nogi przed siebie.
- Przyznam, nie jest źle - stwierdziła z kolejnym uśmiechem.