Toril.pl - Gra wyobraźni

Trzeci Materialny => Ciemny Loch => Topic started by: Shagarot on May 26, 2015, 11:51:29 PM

Title: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 26, 2015, 11:51:29 PM
- Ach, Waterdeep. Niezwykle... specyficzne miejsce. Chyba jedyne miasto, gdzie można spotkać przedstawiciela każdej, ale to dosłownie każdej rasy... pamiętam moją ostatnią wizytę tam. To było jakieś pięć lat temu... cóż, ciężko jest zapomnieć widok Beholdera i Ilithida, którzy wykłócają się na środku targowiska...
Dłonią stłumił cichy śmiech, który cisnął mu się poprzez usta. Tak, zwariowane miejsce. W Waterdeep nikogo nie dziwiły takie widoki, a co by było, gdyby ktoś zobaczył Ilithida lub Beholdera na tutejszej polanie? Sama wizja reakcji zebranych tutaj istot sprawiła, iż Saelos miał ochotę wyczarować odpowiednią iluzję... jednak odgonił pospiesznie te myśli. Może innym razem.
- Czy powiedziałaś, że zmierzasz do Przystani Nerimy? - Zmarszczył nieco brwi. Ostatnio słyszał tę nazwę nazbyt często i wcale nie był z tego powodu zadowolony. Choć może teraz dostrzegł chociaż drobny okruch pozytywnych myśli.- Tak się składa, że gdy tylko załatwię pewną drobną sprawę w Waterdeep, również wybieram się do Przystani Nerimy... na dłuższy czas.
Opróżnił pucharek brandy, chwilę później niewidoczny służący ponownie uzupełnił naczynie trunkiem. Błękitne oczy wpatrywały się w ten kpiący uśmieszek na twarzy pół-elfki. Zdawało się, iż ironia była związana z jej wizerunkiem do tego stopnia, że mogła z czasem stać się jej myślą przewodnią.
- Cóż, przy teleportacji zdarzają się błędy. Z tego powodu wymyślono w końcu zaklęcie Bezbłędnej Teleportacji. Niestety, nie mogłem czekać, aż zwolni się jeden z magów posługujący się tym zaklęciem. Cóż... brak kompetencji u mojego konfratra rani mnie dogłębnie. Jestem przekonany, iż kiedyś wyjaśnię z nim tę sprawę.
Kolejny łyk alkoholu. Cóż, Brandy z Moonshae była naprawdę wyborna. Ten trunek zdecydowanie poprawiał humor. Zahra nie skorzystała z pozwolenia na picie, jednak mag nie miał zamiaru zawracać tym sobie głowy.
- Jeśli zaś idzie o Twe przyzwyczajenie do magii... płynie ono z doświadczeń wzrokowych czy raczej, bardziej bezpośrednich?
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 12:07:55 AM
Uśmiechnęła się do siebie, gdy jego słowa o Waterdeep także i w niej wzbudziły wspomnienia. Lubiła to miasto, naprawdę lubiła. I tym razem w uśmiechu nie było ironii, ale zgasł on gdy sięgnęła po pucharek z alkoholem by upić łyk.
- Tak, do Przystani. - potwierdziła jego pytanie, skinąwszy przy tym głową. - Jak widać Przystań ma szansę stać się ciekawym miejscem. - dodała, uśmiechając się lekko na jego słowa. Zaiste, w takim towarzystwie może nie będzie nudno. oby jak najwięcej takich osobistości w mieście. W gruncie rzeczy jedyne, czego się obawiała jadąc tam9czy gdziekolwiek indziej) to właśnie monotonii, nudy i przeciętności.  -Myślę, że będę mieć co tam robić..
Zmieniła teraz nieco pozycję, założyła nogę na nogę i odchyliła się lekko, jakby chciała uważniej, lepiej przyjrzeć się rozmówcy. Brandy skończyło się w jej pucharku, ale zaraz obsłużyła się sama, zgrabnie nalewając sobie porcję. Swoją drogą, brandy była mocna, natomiast półelfka nie zdradzała oznak chociażby lekkiego zawiania, a powiedzmy sobie, nie była oszczędna w kosztowaniu trunku.
- Raczej bardziej bezpośrednich - powtórzyła za nim jego frazę unosząc lekko brwi. Upiła łyk brandy. - Bezpośrednie doświadczenia są najbardziej korzystne, przynajmniej w tym wypadku. - tak więc do kolekcji tego, kim była niebieska należało jeszcze dołożyć bycie czarodziejką. No, chyba że miała na myśli jakąś inną formę obcowania z magią.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 12:21:46 AM
Błysnął zębami w uśmiechu, który można było określić mianem wilczego. Sam pił odrobinę szybciej niż elfka, jednak chwilowo również nie zdradzał oznak upojenia alkoholowego. Cóż, niektórzy mieli mocną głowę naturalnie, inni magiczne sztuczki... a jeszcze inni wiele lat praktyki w kontaktach z różnymi substancjami odurzającymi.
- Pozwól zatem, że wyliczę kilka faktów. Po pierwsze - pochodzisz z rodziny, która słynie z handlu przeróżnymi towarami. Po drugie - owa rodzina jest dość zamożna. Po trzecie - jesteś czarodziejką. - Odchylił głowę do tyłu i zaśmiał się szczerze rozbawiony powiązaniem, które utworzyło mu się w głowie. - Jesteś więc pól-elfim odpowiednikiem czerwonego czarnoksiężnika!
Z trudem przyszło mu stłumienie tego nagłego wybuchu wesołości. Niektóre zbiegi okoliczności były zbyt zabarwione komizmem, aby zachować powagę... której zresztą fanem nigdy nie był. Dyplomacja i etykieta to jedno, ale w głębi duszy, Saelos czuł pociąg ku czemu innemu...
- Istotnie. Teraz mam wrażenie, że mój pobyt w Przystani, nie będzie aż taki nudny. O ile oczywiście zatrzymasz się tam na dłużej niż parę dni. Wybacz moją bezpośredniość, ale jesteś doprawdy... interesującą osóbką.
Kolejny raz błysnął bielą zębów, które ukazały się w jego szerokim uśmiechu.
- Większość mieszkańców Faerunu nie weszłaby samotnie do domu wyczarowanego przez czerwonego czarnoksiężnika... lub przynajmniej miała przed tym opory. Zwłaszcza, gdy owy czarnoksiężnik ma za towarzyszkę dobrze opancerzoną Thayańską Rycerkę. W Twojej postawie natomiast nie widziałem nawet cienia wahania.
Spojrzał w stronę okna, przez które dostrzegał blask pobliskich ognisk. Zmrużył nieznacznie swe błękitne oczy i posłał pół-elfce niezwykle uroczy uśmiech.
- Czyżby towarzystwo członka organizacji, która słynie wręcz ze swych uprzedzeń rasowych... wciąż było lepszą perspektywą niż przesiadywanie z tą bandą nieokrzesanych nudziarzy, którzy grzeją się teraz przy chybotliwych płomieniach ognisk?
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 12:38:08 AM
-Brawo! - niebieska klasnęła w dłonie, gdy mag skończył swoją wyliczankę. - Masz doskonały słuch i pamięć, gratuluję - dodała rozbawiona. Szczerze powiedziawszy była też nieco zaskoczona tym, jakim osobnikiem okazał się Czerwony. Nie spodziewałaby się po nim  takiej wesołości, poczucia humoru...No cóż, dobrze jest czasami się pomylić. Gdy jechała w stronę dębu obawiała się, że zastanie tam jedynie ponurych, naburmuszonych podróżnych, od których zdecydowanie bardziej wolałaby całkowitą samotność.
Na jego następny słowa oparła policzek na dłoni i lekko przechyliła głowę z miną wskazującą na to, ze Saelos mówi jakże fascynujące rzeczy.
- Naprawdę? Nie wiedziałam. Następnym razem postaram się pamiętać - jej ton bardzo dobrze udawał zdziwienie, wahanie, skruchę. nie trwało to jednak długi i Suli zaśmiała się cicho, acz melodyjnie. Napiła się znowu brandy, zanim odpowiedziała.
- Faktem jest, że jesteś najciekawszą personą pośród wszystkich którzy się tu tego wieczoru znaleźli. A ja nie lubię się nudzić - wzruszyła lekko ramionami. - Poza tym jakoś się nie boję. Najwyżej coś mi się stanie. Trudno, za pewne rzeczy się płaci, ale...jak do tej pory nieźle sobie radzę, a życie w całkowitym spokoju i bezpieczeństwie, bez najmniejszej nutki niepewności to nie jest w gruncie rzeczy życie - dodała z uśmiechem, kończąc najdłuższą jak do tej pory wypowiedź z jej strony. Niemal się rozgadała!
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 12:52:26 AM
No no no. Więc jednak żaden kot nie ukradł języka owej pół-elfce i jeśli tylko odpowiednio ją zachęcić, potrafi się rozgadać. Mag ponownie spojrzał na Zahrę i zmarszczył lekko brwi. Zupełnie, jak gdyby chciał jej w ten sposób zadać nieme pytanie "Dlaczego Ty tak nie potrafisz?"
Odwrócił jednak wzrok nie czekając na reakcję wojowniczki. Znał ją na tyle, iż nie spodziewał się z jej strony żadnej reakcji, lub ewentualnego uniesienia brwi w połączeniu ze wzruszeniem ramion.
- Widzisz? Im więcej się nauczysz teraz, tym mniej problemów w przyszłości. - Jego śmiech dołączył do tego, który wydobywał się z gardła jego gościa.
- Cóż, nie będę skromnie udawał, iż nie zdaję sobie z tego sprawy. Oczywiście, że jestem ciekawą personą. Jednakże sama też nie bądź taka skromna. Z Ciebie też jest całkiem ciekawa ptaszyna. Choć nie wyglądasz mi raczej na typowego "Niebieskiego Ptaka".
Rozsiadł się nieco wygodniej na zydlu. Brakowało mu nieco oparcia pod plecami. Skrzywił się z tego powodu.
- Gdybym wiedział, że będę gościł kogoś tak interesującego, użyłbym jednego z droższych komponentów do wzmocnienia działania tego zaklęcia. Przynajmniej meble byłyby jeszcze bardziej komfortowe. Chociaż... jest tutaj nas troje i mamy osiem łóżek. Proponuję zmianę pozycji dla zwiększenia komfortu, co wy na to?
Pstryknął palcami, a niewidoczny służący kolejno ściągnął materace z pięciu łóżek i ułożył je narożnie pod ścianą. W ten sposób trzy z nich stanowiły powierzchnię, na której można było siedzieć lub leżeć, a dwa pozostałe były miękkim oparciem pod plecy. Chwilę później leżało tam również pięć poduszek. Czarodziej wstał powoli od stołu i rozsiadł się wygodnie na miękkim siedzisku z materacy, opierając się o ścianę. Na jego twarzy pojawił się o wiele szerszy uśmiech. Nie dało się ukryć, iż komfort dostarczał mu wiele radości.
- Śmiało, śmiało, ja nie gryzę... mocno. Zahro, dołączysz do nas? - Pytał raczej przez grzeczność. Domyślał się, iż wojowniczka będzie wolała dalej siedzieć na zydlu. Na samą myśl o tym przewrócił nieznacznie oczami. Wciąż nie rozumiał, czemu tej kobiety nie interesowały rzeczy takie jak luksus czy pozycja społeczna. No cóż, każdemu szczęście daje co innego, prawda?
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 08:24:38 AM
Owszem Suli potrafiła mówić, potrafiła mówić dużo i nawet z sensem, tyle ze zazwyczaj nie widziała powodu. Nawet i teraz mówiła niewiele w porównaniu z potokiem słów jakim raczył ją mag. Chociaż nie to, że jej to przeszkadzało. Była dobrym słuchaczem.
- Och nie, nie jestem. Przynajmniej się staram. Myślę, ze całkiem mi to wychodzi. - zaśmiała się znowu cicho.
- Dlaczego od razu po prostu się nie położysz, hm? - spytała rozbawiona przyglądając się jak mag rozsiadł się w najlepsze na dziwnym tworze z materacy. Jasne, wiadomo, jako dobrze urodzona lubiła wygody i była do nich przyzwyczajona. Nie ma wszak nic zdrożnego w luksusie. Jednak była również przyzwyczajona do gorszych warunków i dobrze je znosiła, ba! Czasami wręcz ich nie zauważała, jak teraz. Chociaż czy zydel w magicznej chatce to takie straszne warunki? Niemniej, bawiło ją zachowanie gospodarza i nie ukrywała tego.
Co nie przeszkodziło jej wstać, z pewnym ociąganiem, ale jednak i podejść do miejsca gdzie Saelos zażywał swojego małego luksusu.
- Wiesz, to zupełnie odwrotnie niż ja - odparła na wzmiankę o gryzieniu, w szerszym uśmiechu pokazując ząbki. Znaczy, że gryzła. W sumie, ząbki miała ładne, zdrowe, białe, równe. Idealne.
Usiadła, owszem. W pewnej odległości od maga, bo przecież to nie tak, z mu nagle ufa. Nie do końca też odprężona, ale wyciągnęła długie nogi przed siebie.
- Przyznam, nie jest źle - stwierdziła z kolejnym uśmiechem.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 09:05:48 AM
Gdy kobieta zaprezentowała mu swoje ząbki, zaznaczając przy tym, iż ona w przeciwieństwie do niego gryzie, Saelos ponownie się roześmiał. W obecnej pozycji było to nieco niebezpieczne, gdyż omal nie rozlał przy tym brandy na jednym z materacy. Opanował się jednak rychło i posłał Suli przeciągłe, niezwykle rozbawione spojrzenie.
- Będę w takim razie uważał - Wciąż z trudem powstrzymywał wesołość, która objawiała się poprzez cichy śmiech. - W końcu jeśli rano stąd wyjdziemy, a ja będę nosił na ciele zbyt dużo śladów ugryzień, to ta zbieranina przy ogniskach jeszcze coś sobie pomyśli.
Nagle jego uśmiech zbladł nieco i rozmasował sobie skronie dwoma palcami lewej dłoni.
- Szczególnie ta szczebiotliwa kapłanka Sune. Zaczęłaby prawić kolejny pozbawiony sensu wywód o sile prawdziwej miłości i blah blah blah... - Tu poruszał lewą dłonią, imitując czyjeś pospiesznie ruchy ustami. Przewrócił przy tym oczami i westchnął przeciągle.
- Od kiedy to seks jest oznaką miłości? - Pytanie zadał to raczej samemu sobie, po czym pokręcił głową i wrócił do picia brandy. Gdy Suli rozsiadła się wygodnie, choć w pewnej odległości od niego, pozwolił sobie na krzywy, lekko ironiczny uśmiech, który do tej pory należał do repertuaru pół-elfki.
- "Nie jest źle"? Przepraszam wasza wysokość, następnym razem zadbam o najmiększe poduszki z Calimshanu, aby odpowiednio dogodzić waszej delikatnej dupci. Gnę się w ukłonach i przepraszam za tak karygodne warunki.
Wykonał w tej pozycji parodię ukłony, a następnie parsknął śmiechem i ponownie oparł się o ścianę.
- Ludzie... i nie tylko, to proste istoty. Tak naprawdę każdy pragnie komfortu i luksusu, choć dla różnych istot przejawia się on w inny sposób. Hmmm... i wracając do Twojego pierwszego pytania. Chyba się nie położę, bo jeszcze ktoś mógłby coś sobie o tym pomyśleć.
Mrugnął do kobiety i dopił kolejny pucharek brandy. Nie musiał czekać długo, aż niewidzialny służący uzupełni jego naczynie. Choć wciąż nie wyglądał na pijanego, to policzki maga zaczerwieniły się nieznacznie.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 09:45:11 AM
Suli prychnęła na wspomnienie irytującej kapłanki i pokręciła głową.
- O tak, jej gadanina źle na mnie działa - skrzywiło się i dla zatarcia złego wspomnienia napiła się brandy. Co wykończyło porcję w jej pucharku. Czas na kolejną. W przeciwieństwie do maga ona nawet się nie zarumieniła, chociaż przecież nawet tego nie robiłaby normalnie przy swoich kolorach. - Prawdopodobnie jest oznaką miłości dla wszystkich tych niepoprawnie romantycznych istot, które wierzą w siłę tejże...miłości - kolejne prychnięcie, tym razem lekko pogardliwe. Takich ludzi nie znosiła, także kapłanka tym bardziej ją irytowała. Oby jej już nie spotkać.
Oparła się plecami o poduszkę, popijając świeżą porcję alkoholu, która magicznym sposobem znalazła się znowu w naczyniu w jej dłoni. Przy tym tempie brandy niedługo się skończy.
Ale w swojej niepozornej torbie Suli miała jeszcze to i owo.
- Och, obchodzi cię co ktoś by na ten temat pomyślał, skoro są tu tylko trzy osoby? - zaśmiała się cicho. - Jeśli o mnie chodzi, nikomu nie powiem. - dodała, udając powagę; wolną od naczynia dłoń położyła na sercu w teatralnym geście. Potem znowu cicho się zaśmiała. I znowu się napiła. Brandy była doskonała, wygód nie brakowała, co w gruncie rzeczy doceniała, no i w około nie było nikogo i nic irytującego.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 10:18:42 AM
- Romantycy są nam potrzebni, temu nie będę próbował nawet zaprzeczyć. - Uśmiechnął się nieco drapieżnie. - W głębi serca wiele osób pragnie zakazanych lub nieprzyzwoitych romansy. Gdyby nie to, bardowie nie mieliby takiego wzięcia u płci pięknej, prawda? Choć bywają też ponętne minstrelki, które po występach przebierają pośród swych adoratorów...
Zamyślił się na moment i pociągnął delikatny łyk mocnego trunku. Spojrzał do wnętrza kieliszka i postanowił, iż musi nieco zwolnić z piciem. Jeśli tak dalej pójdzie, to jeszcze parę pucharków i mag będzie pijany. Nie żeby mu to przeszkadzało w normalnych warunkach. Jednak teraz miał gościa i nie chciał w tak niegrzeczny sposób zakończyć ich pogawędki.
- Pozwolę sobie zmienić jednak temat, zanim zejdzie na bardziej zdrożne tematy. - Tu pozwolił sobie na puszczenie oka w stronę błękitnej pół-elfki. - Czyżby do Przystani Nerimy sprowadzał Cię... rodzinny biznes?
Coś w jego oczach błysnęło, zdradzając spore zainteresowanie tym tematem.
- Bo widzisz, tak się składa, iż szukam... partnera handlowego, a kto nada się do tego lepiej niż kobieta z rodziny takiej, jak Twoja?
Zakrył delikatny półuśmiech pucharkiem i delikatnie zwilżył usta w brandy.
- Dobry dobór towarów pomógłby nam nawzajem przyciągnąć szerszą grupę klienteli, a każdy handlowiec lubi, gdy pieniądz się kręci, prawda?
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 10:41:59 AM
Gość nie byłby wcale urażony, co najwyżej rozbawiony, ale pewnie duma maga byłaby urażona takim obrotem sprawy. Ona na razie nie zmieniała tempa picia. Zmieni, jak już coś poczuje, coś więcej niż miłe ciepło alkoholowe.
Jego słowa o romansach skwitowała kolejnym cichym, krótkim śmiechem, ale nie skomentowała, skoro mieli zejść na inne tematy. Uśmiechnęła się tylko asymetrycznie, trochę figlarnie i oczywiście z rozbawieniem.
- Powiedzmy, ze coś w tym stylu, owszem - skrzywiła się nieco na ten "rodzinny biznes", ale nieznacznie. Jego świadczenie w gruncie rzeczy niezbyt ją zaskoczyło, uśmiechnęła się i spojrzała na niego z ukosa. - Prawda, ale powiedz, tak, z ciekawości...Nie masz partnerów wśród swoich...towarzyszy, że szukasz nowych? - miała rzecz jasna na myśli Czerwonych Magów. Nie wyglądała, jakby jego słowa jej się nie podobały czy że wizja ewentualnej współpracy byłaby niemiła, po prostu była ciekawa.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 11:19:18 AM
Zamyślił się przez chwilę. Zastanawiał się, jak wiele chce powiedzieć tej nowo poznanej kobiecie. Ostatecznie wzruszył jednak ramionami. Skoro potencjalnie miała być jego partnerem handlowym, odrobina szczerości przecież nie zaszkodzić, prawda?
- Słyszałem, iż władze Skraju nie są nazbyt... otwarci na Czerwonych Czarnoksiężników. Jednak, co innego uzyskać pozwolenie na wybudowanie enklawy... a co innego, gdy prywatny przedsiębiorca otwiera własną faktorię handlową... przy współpracy, oraz drobnym wsparciu finansowym ze strony magów w czerwieni. Oczywiście nikogo nie powinno wtedy również dziwić, iż w owej faktorii mogą znaleźć się pewne produkty pochodzące z Thay... prawda?
Gdy uśmiechnął się i zmrużył nieznacznie oczy, było w jego mimice coś, co przywodziło na myśl węża. Pozwolił sobie na kolejny, oszczędny łyk brandy i wyciągnął prawą dłoń w kierunku kobiety. Tak, jak gdyby chciał uścisnąć jej dłoń.
- Więc, co Ty na to Sulinae? Partnerzy?
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 12:16:39 PM
To, że był w miarę szczery nawet jej się spodobało, jednak hola hola. Przecież nie tak łatwo uzyskać partnera handlowego, zwłaszcza w osobie nieufnej w gruncie rzeczy półelfki. Uśmiechnęła się do niego szelmowsko.
- Twój plan jest dobry i nawet mi się podoba, ale wiesz...Najpierw muszę mieć solidniejsze podstawy... Wiesz, chcę mieć pewność, że dla mnie będzie to równie dobry interes - odparła mu, ale wyciągnęła swoją dłoń w podobnym geście co on. - Możemy założyć że tak, partnerzy, w najbliższej przyszłości, po tym jak omówimy sprawę nieco dokładniej, mój drogi Czerwony - dodała pogodnie i po chwili namysłu czy warto, uścisnęła jego dłoń, delikatnie, ale zdecydowanie zarazem. - Nie myśl, że magiczna chatka wystarczy - dodała i puściła do niego oczko.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 12:41:36 PM
Jego uśmiech poszerzył się, gdy półelfka uścisnęła jego dłoń. Przysunął się nieco w jej stronę i ucałował wierzch jej dłoni. Pogładził jej skórę kciukiem i przyjrzał się owej dłoni.
- Delikatna skóra i jakże ciekawa barwa. Z jej powodu przychodzi do głowy kilka pytań... na które być może w przyszłości poznam odpowiedź. - Uśmiechnął się do niej zawadiacko i ponownie mrugnął, wreszcie puszczając dłoń czarodziejki i wrócił na swoje poprzednie miejsce, rozsiadając się wygodnie.
- Oczywiście, jestem przekonany, że wszystko omówimy bardzo szczegółowo, detal po detalu. Nie spodziewałem się spotkać tak interesującej osóbki... w miejscu takim, jak to. Liczę na to, iż nasza współpraca będzie się niezwykle dobrze układać... - Określenie "mój drogi Czerwony" wywołało na jego twarzy zawadiacki uśmiech. Przekrzywił więc nieznacznie głowę i szepnął teatralnie. - Mój cudowny Błękicie.
Nie zaśmiał się tym razem, jedynie wpatrywał prosto w oczy Sulinae, a na jego ustach wciąż gościł ten prowokacyjny uśmiech.
- Jestem przekonany, iż w przyszłości będę miał wiele okazji, aby pokazać Ci o wiele bardziej imponujące rzeczy niż ta magiczna chatka... W końcu od lat zajmuję się produkcją magicznych przedmiotów. Jestem pewien, że mógłbym przykuć Twoją uwagę tym i owym...
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 01:21:40 PM
Co to za pytania mogły mu przyjść do głowy? W tej chwili Suli nie była od końca pewna, czy chciałaby wiedzieć...ale w przyszłości, czemu by nie. Uniosła brwi w geście nieco udawanego zdziwienia, ale na ustach igrał uśmiech, asymetryczny i rozbawiony.
- Niebieska - poprawiła go, wywracając oczami. - Niebieską jakoś zniosę. - dodała tak modulując głos, ze teraz zabrzmiał nieco groźnie, chociaż błysk w oczu i ciągły uśmiech błąkający się na twarzy wyraźnie wskazywały na jej zabawę.
Magiczne przedmioty z kolei naprawdę ją zainteresowały, a raczej wzmianka o nich. W jej oczach błysnęła ciekawość, taka nieskrywana.
- Tu ci muszę przyznać rację - przyznała szczerze z uśmiechem. I znowu się napiła, opróżniając tym samym swój pucharek. Brandy jakoś tak zawsze szybko się kończyła.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 01:37:40 PM
Przybrał pokorną minę i doskonale udał skruchę, gdy usłyszał "groźny" głos półelfki. Jednak jego oczy wciąż błyszczały z rozbawienia i nie zanosiło się na to, aby ten stan rzeczy miał się w najbliższym czasie zmienić.
- Dobrze zatem, Niebieska damo. - Puścił do niej oko i ponownie wykonał parodię ukłonu. Dostrzegł przy tym, iż jego rozmówczyni wyprzedziła go z tempem picia. On nie był nawet w połowie swego trzeciego pucharka brandy.
- Uważaj z tym piciem - Zaśmiał się i puścił do niej oko. - bo jeszcze zrobisz coś, czego rano możesz żałować.
Jego uśmiech ponownie przypominał zadowolonego z siebie węża. Pogładził się po brodzie i postukał palcem wskazującym w policzek, zastanawiając się wyraźnie nad czymś.
- Choć z drugiej strony, jeśli nie boisz się odrobiny utraty kontroli... - Sięgną pod poły swej szaty i wydobył niewielkie, ładnie zdobione srebrne puzderko. Wyciągnął je na dłoni w stronę swej rozmówczyni.
- Może skusisz się na odrobinę czarciej tabaki, wymieszanej ze sproszkowanymi liśćmi czarnego lotosu?
Cóż, o ile substancja ta była niezwykle nielegalna... była przy tym również bardzo droga. Można powiedzieć, iż był to narkotyk po który sięgali tylko zamożni mieszkańcy Faerunu.
- Oczywiście, jeśli się boisz... - Nie dokończył zdania. Miast tego spojrzał jej prosto w oczy, uśmiechając się przy tym bezczelnie. Rzucał jej wyzwanie.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 02:00:02 PM
- Ach, wyzwanie? - doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że to owszem, było wyzwanie. W dodatku nie jakieś groźne, także dlaczego by go nie przyjąć? Poczęstowała go ironicznym półuśmieszkiem.
- Ja nie mam nic przeciwko, ale tylko w towarzystwie - zaznaczyła, delikatnie biorąc od niego puzderko. No przecież, że nie zamierzała zażywać czegoś takiego sama. Chociaż ogólnie przeciwko nielegalnym substancjom nic nie miała. Ba, były często wspaniałym źródłem dochodów.
a ona o siebie się raczej nie bała, pokazała to chyba wchodząc z własnej woli do jego chatki.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 02:11:54 PM
Jego uśmiech poszerzył się znacznie, gdy kobieta odebrała srebrne puzderko. No, no, no. Ta półelfka miała jednak więcej ikry, niż się tego spodziewał. Oblizał usta koniuszkiem języka. Z pewnością tylko dlatego, iż poczuł na nich kroplę brandy. Nie mogło chodzić o nic więcej, prawda? Poczekał, aż jego rozmówczyni zażyje odrobinę narkotyku, po czym odebrał od niej puzderko i sam również wciągną nosem odrobinę proszku. Jego spojrzenie zamgliło się nieznacznie, a uśmiech poszerzył jeszcze bardziej. Po całym jego ciele przebiegł przyjemny dreszcz, który jednocześnie przytłumiał lekko zmysły, wyostrzając przy tym uczucie przyjemnego spełnienia. W jego głowie pojawiła się pewna myśl, która zrodziła się z mieszanki alkoholu i narkotyku. Przysunął się w stronę Suli i pochylił lekko nad nią.
- Masz tutaj trochę brandy... - Przejechał opuszkiem palca wskazującego po jej dolnej wardze, a następnie zbliżył go do własnych ust i polizał koniuszkiem języka. - Istotnie... słodkie.
Uśmiechnął się prawym kącikiem ust i ponownie rozsiadł wygodnie. Nie odsunął się jednak, przez co siedział tuż obok elfki. Zażył kolejną dawkę narkotyku, a następnie położył puzderko na jej udzie. Ot, aby mogła po nie sięgnąć w dowolnej chwili, jeśli najdzie ją na to ochota. Spoglądając jej prosto w oczu, powoli dopił własne brandy.
- Skończyło się, jaka szkoda... a noc przecież jeszcze młoda.
Na jego twarzy wykwitły głębsze rumieńce, a wzrok był odrobinę zamglony. Jednak wciąż zdawał się myśleć dość trzeźwo.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 02:40:22 PM
Cóż, można powiedzieć, że w normalnych warunkach nigdy by się tak nie rozluźniła. Zazwyczaj, mimo ze może nie było tego widać, była zawsze troszkę spięta i czujna. Sam alkohol nie dał rady aż tak jej rozluźnić, jak z pomocą tego narkotyku. Oparła się bardziej o poduszki i westchnęła cicho.
Taki poziom relaksacji wpłynął wydatnie na fakt, ze nie protestowała specjalnie gdy mag się do niej zbliżył, ani gdy ją dotknął. Wręcz przeciwnie, uśmiechnęła się tylko jednym kącikiem ust, posyłając mu nieco zamglone, ale wciąż rozbawione i figlarne spojrzenie.
- Cóż, to nie jest tak, że podróżuję tylko z jedną butelką czegoś mocniejszego... - Suli zaśmiała się cicho i sięgnęła to torby, która wyglądała, jakby już więcej nie mogła zmieścić. A mimo to dziewczyna wyciągnęła z niej kolejną butelkę alkoholu i podała magowi. - Proszę, możesz czynić honory. - uśmiechnęła się. Na jej policzkach także pojawił się leciutki rumieniec, co ciekawe jednak, był on nie czerwony, a troszkę błękitny, trosze fioletowy...Ot, kolejna kolorystyczna ciekawostka.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 04:47:17 PM
Roześmiał się cicho, choć bez żadnego konkretnego powodu. Najwyraźniej narkotyk działał już w najlepsze i byle błahy drobiazg mógł w tej chwili rozbawić maga. Gdy wręczono mu kolejną butelkę brandy, nie wezwał niewidocznego służącego. Sam odkorkował butelkę i nalał jej zawartość do dwóch srebrzystych pucharków. Uniósł swój i delikatnie stuknął nim w naczynie półelfki.
- Twoje zdrowie - Przyglądał się niebiesko-fioletowym rumieńcom, które wykwitły na twarzy kobiety i jego uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej. W tej chwili jej odmienna kolorystyka była dla niego niezwykle zabawnym zjawiskiem.
- Język też masz niebieski? - Parsknął i pochylił się, jak gdyby próbował zajrzeć do wnętrza ust swej rozmówczyni. - Czy w sytuacji, kiedy człowiek robi się blady... Ty stajesz się błękitna?
Zaśmiał się i pociągnął potężny łyk brandy. Alkohol w połączeniu z narkotykiem działał na niego coraz szybciej. W tej chwili pozycja przybrana przez maga była bardziej leżąca niż siedząca, choć zdawało się, że absolutnie mu to nie przeszkadza... lub nawet tego nie zauważył.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 07:08:00 PM
A jeśli nawet Suli zauważyła, to też jej to nie nie przeszkadzało. Sama siedziała jeszcze, oparta o poduszki, ale znacznie bardziej rozluźniona niż przedtem. Popijała dalej brandy, którą nalał jej mag i wciągnęła się w przekomarzanie.
- Tatuaże macie tylko na głowie, czy gdzie indziej też, hm? - spytała się kpiąco; nawet jeśli wiedziała, to pytanie i tak było dobre.
- Ja się wtedy robię szara - odparła na pytanie o bladość, zgodnie z prawdą zresztą. No, może nie szara, szarawa, ale kto by się w takim stanie przejmował takimi szczegółami. - A język mam normalny, nie wiem, dlaczego myślisz, ze nie - to powiedziawszy pokazała na chwile swój język, trochę jak mała dziewczynka. Rozbawiło ją to, więc się zaśmiała.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 07:59:49 PM
Choć wzrok miał nieco zamglony, to wciąż dostrzec można było iskierki rozbawienia, które błyskały w jego oczach niczym dwa przewrotne chochliki. Uśmiech maga również mógł przywodzić na myśl jedno z tych stworzeń. Upił solidny łyk brandy i podniósł się nieznacznie na lewej ręce, zbliżając się przy tym w stronę półelfiej czarodziejki.
- Tatuaż na głowie jest obowiązkowy, a wszelkie dodatkowe naznaczanie swego ciała tuszem... jest dobrowolne. Niektórzy magowie tatuują się więc tu i ówdzie, wedle własnych upodobań i preferencji. Jak myślisz, do której grupy ja się zaliczam?
Wysłuchał wzmianki Suli o tym, że robi się szara w chwilach, gdy zwykli ludzie są bladzi... a następnie tuż przed jego twarzą pojawił się czerwony język. Z jakiegoś powodu widok ten pobudził w magu pewien instynkt, a alkohol i narkotyki przekonały go o tym, iż powinien się go posłuchać. Tak więc wyciągnął się w stronę rozmówczyni, pokonując ostatnie centymetry, które ich od siebie dzieliły i... złapał jej język swoimi ustami. Na jego twarzy panował przy tym szelmowski uśmiech, gdy pocałował pólelfkę krótko, lecz niezwykle głęboko. Gdy wypuścił jej język ze swoich ust zamruczał tylko.
- Jesteś słodsza niż brandy z Moonshae... - Wciąż spoglądał jej przy tym prosto w oczy. Czy rzucał jej kolejne wyzwanie? Może tak, a może nie.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Kass on May 27, 2015, 08:30:53 PM
Zahra była cierpliwa. Cierpliwa i przyzwyczajona do różnych zachowań Saelosa, ale wszystko miało swoje granice, a ona kategorycznie odmawiała uczestnictwa w jego orgietkach.
Po wyrzuceniu kapłanki stała z założonymi rękoma oparta o framugę drzwi prowadzących na zewnątrz. Na alkohol nawet nie mrugnęła okiem. Na narkotyki tylko się lekko skrzywiła i obserwowała uważnie oboje czy aby nie rzucą jej tym świństwem w twarz. Lecz gdy początkowy flirt przeszedł w łapanie się ustami stwierdziła, ze ma dosyć. Niezbyt subtelnym kopniakiem otworzyła drzwi i w kilka sekund zniknęła za ponownie zamkniętymi drzwiami.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 09:27:05 PM
Półelfka zanotowała gdzieś na skraju świadomości, że Zahra wychodzi; ciężko byłoby w sumie nie usłyszeć kopniaka w drzwi. Jednak to było tylko na skraju świadomości. Alkohol, narkotyki i obecność maga, który jak widać postanowił być odważny znacznie bardziej zajmowały jej uwagę.
Zwłaszcza, ze ten jego odważny ruch nie pozostał bez odzewu.
Nie, nie dostał w twarz od czarodziejki, co to, to nie. Może to brandy, może narkotyki, może jego urok  osobisty, albo wszystko to na raz, dość, ze Suli pocałunek odwzajemniła, i to nawet całkiem żarliwie.
- Znam wiele słodszych rzeczy... - odparła przekornie gdy już się rozłączyli. Na jej twarzy widać było rozbawienie i zadziorność, a usta były uśmiechnięte. Była też w niej doza czegoś jeszcze...zadowolenia?
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 09:39:42 PM
Uśmiechnął się i tym razem nie był to uśmiech chochlika, wilka, ani węża. Był najzwyczajniej w świecie zadowolony. Kradnięcie pocałunków od ładnych kobiet zawsze było przyjemne. Jednak, gdy owe niewiasty odwzajemniały pocałunki, było to o wiele przyjemniejsze i to nie tylko dla ego. Usłyszał głośne wyjście Zahry, lecz nie przejął się nim. Był już do tego przyzwyczajony. Wiedział, iż wojowniczka nie popierała jego... specyficznego stylu życia, jednak swą krytykę zachowywała dla siebie.
Teraz jednak... miał do zrobienia coś ważnego. Sięgnął ręką w stronę Sulinae i przyciągnął ją do siebie. Sam oparł się o miękki materac, a niebieską półekfkę objął ramieniem tak, aby jej plecy opierały się o jego tors. Pochylił się i poczekał, aż obróci twarz w jego stronę... i wtedy skradł jej kolejny, o wiele dłuższy pocałunek, którym delektował się z nieskrywanym zadowoleniem.
- Jestem przekonany, że znasz... - Jego uśmiech na powrót stał się zaczepny, gdy wierzchem palców pogładził policzek czarodziejki. - Myślę jednak, że dzisiaj poprzestaniemy na tej odrobinie bliskości i słodyczy, której granice właśnie osiągnęliśmy.
Zbliżył usta do jej spiczastego ucha i przejechał po nim koniuszkiem języka. Zaśmiał się cicho i niemal wymruczał do jej ucha.
- Zostawmy coś na... przypieczętowanie naszej współpracy handlowej, gdy stanie się już ono faktem. - Następnie zacisnął lekko zęby na samym czubku jej ucha.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 10:18:03 PM
No tak, pocałowanie jej było tak niezwykle ważne. Widać mag miał w tej chwili ciekawy system wartości załączony...Ale Suli i ten pocałunek oddała z równie dużym zaangażowaniem co wcześniej.
Zadrżała lekko, gdy dotknął jej ucha; u półelfów była to dosyć wrażliwa część ciała. Przynajmniej u tej konkretnej.
- Pamiętaj, że sama magiczna chatka nie wystarczy. - wymruczała z uśmiechem. - W handlu korzyści muszą być obopólne, jeśli chcesz mieć partnera w interesach - dodała, drażniąc się z nim. Przecież nie wystarczy jej pocałować czy poczęstować narkotykami, żeby już, zaraz miała godzić się na wszystko i żeby wszystko miało iść po myśli maga.
Zwłaszcza, ze wybrał sobie na partnerkę niebieską półelfkę, którą ledwie zna. No to pozna. Na razie jednak, nadal pod wpływem bodźców odurzających Suli leniwie po prostu pozwoliła mu się obejmować. W końcu było to przyjemne.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Shagarot on May 27, 2015, 10:29:30 PM
- Oczywiście, że korzyści muszą być obopólne... - Szeptał wprost do ucha półelfki widząc i czując, że jego gorący oddech, owiewający tę cześć jej ciała, zdecydowanie nie był dla niej niemiły. - Wszystko ustalimy z czasem. Po moim powrocie z Waterdeep. Ja przedstawię Ci moje warunki... Ty przedstawisz swoje... I będziemy negocjować.
Zaczął bawić się całą długością ucha Sulinae, używając do tego tylko swoich ust i koniuszka języka. Najwyraźniej bawił się doskonale.
- Jesteś ciekawą osóbką... ja już wiem, że chcę wejść w spółkę właśnie z Tobą, więc jestem również gotów pójść na pewne... ustępstwa. Jestem przekonany, że jakoś się dogadamy... nie sądzisz?
Przysunął jej do ust własny pucharek z brandy i zmierzwił nieznacznie kosmyki niebieskich włosów.
- Jednak teraz... sza. Nie powinniśmy rozmawiać o interesach, gdy oboje jesteśmy... w nie do końca trzeźwym stanie umysłu. Wrócimy do tej rozmowy, a teraz... cieszmy się brandy, czarnym lotosem i... odrobiną bliskości.
Po tych słowach przyciągnął do siebie jeszcze mocniej półelfkę i oparł czoło o jej potylicę.
Delektował się chwilą.
Title: Odp: Pod Koroną Dębu [Chatka Maga]
Post by: Skaje on May 27, 2015, 10:42:23 PM
- Mhm - Zgodziła się czarodziejka. Przymknęła oczy i pozwoliła jemu mówić, a sama słuchała. I odpoczywała. W gruncie rzeczy wypili sporo brandy, zażywali tabaki z czymś ekstra, więc nie dziwota, że teraz nastał czas na chwile spokoju.
W końcu, w czystej teorii, każdy w okolicy zatrzyma się tu, by odpocząć.