Jego uśmiech poszerzył się znacznie, gdy kobieta odebrała srebrne puzderko. No, no, no. Ta półelfka miała jednak więcej ikry, niż się tego spodziewał. Oblizał usta koniuszkiem języka. Z pewnością tylko dlatego, iż poczuł na nich kroplę brandy. Nie mogło chodzić o nic więcej, prawda? Poczekał, aż jego rozmówczyni zażyje odrobinę narkotyku, po czym odebrał od niej puzderko i sam również wciągną nosem odrobinę proszku. Jego spojrzenie zamgliło się nieznacznie, a uśmiech poszerzył jeszcze bardziej. Po całym jego ciele przebiegł przyjemny dreszcz, który jednocześnie przytłumiał lekko zmysły, wyostrzając przy tym uczucie przyjemnego spełnienia. W jego głowie pojawiła się pewna myśl, która zrodziła się z mieszanki alkoholu i narkotyku. Przysunął się w stronę Suli i pochylił lekko nad nią.
- Masz tutaj trochę brandy... - Przejechał opuszkiem palca wskazującego po jej dolnej wardze, a następnie zbliżył go do własnych ust i polizał koniuszkiem języka. - Istotnie... słodkie.
Uśmiechnął się prawym kącikiem ust i ponownie rozsiadł wygodnie. Nie odsunął się jednak, przez co siedział tuż obok elfki. Zażył kolejną dawkę narkotyku, a następnie położył puzderko na jej udzie. Ot, aby mogła po nie sięgnąć w dowolnej chwili, jeśli najdzie ją na to ochota. Spoglądając jej prosto w oczu, powoli dopił własne brandy.
- Skończyło się, jaka szkoda... a noc przecież jeszcze młoda.
Na jego twarzy wykwitły głębsze rumieńce, a wzrok był odrobinę zamglony. Jednak wciąż zdawał się myśleć dość trzeźwo.