[Plotka] Porwane sieci
7 IX 2020
- No jakie no, mówię, że porwane.
- Ale jak?
- No normalnie no, rozerwane, poszarpane, w strzępach! - zdenerwowała się Violeta, aż się jej rumiane policzki zaczerwieniły jeszcze bardziej. Jej rozmówczynie - mieszczki co do jednego, w przeciwieństwie do niej, żony rybaka, co to na targ przyjechała mężowe zdobycze sprzedawać od rana - próbowały uspokoić zaniepokojoną.
- No zdarza się przecież, raz nie zawsze. Jutro będzie ryb więcej, jak zawsze, a te na pewno da się wymienić albo naprawić...
- Naprawić? Ha! Tak porwane, jakby coś w szale je szarpało, to nijak nie naprawisz, nie ma sensu! I raz nie zawsze? Powiedz to Fredrickowi albo Brickom! Stary Fred od dekadnia niemal już nic nie złapał i musiał łowisko zmienić, a Brickom jedną sieć to w ogóle coś wciągnęło, stary popłynął i znalazł jakiś strzępek sznurka! Mówię ja wam, coś się święci...
Pozostałe kobiety popatrzyły tylko po sobie i szybko zmieniły temat, by odciągnąć Violetę od ponurych rozmyślań.
Ale ryb rzeczywiście było znacznie mniej niż zwykle, a sieci znajdowali ostatnio nadmorscy rybacy porwane...
[Nabór] Noc pełna kłamstw
25 X 2020
Lady Lucia Thione-Hhune, członkini Rady Lordów, zaprasza wszystkich wartościowych mieszkańców miasta do swojej rezydencji! Na wzór nowej mody waterdeepskiej, lady pragnie przeżyć Noc Kłamstw. Nic, co tego wieczoru usłyszycie, nie może być prawdą. Nic, co zobaczycie i nic, czego doświadczycie, nie będzie tym, czym się wydaje. Nie ufaj zmysłom ani nawykom, kieruj się przenikliwością i rozumiem - i pod żadnym pozorem nie dobijaj targów.
Wśród atrakcji pokazy sztuk iluzjonistycznych, spotkania filozoficzne, kuchnia udawcza z całego świata i gwóźdź wieczoru: wróżbitka śmierci, ognista Uria z Untheru.
Obowiązkowe przebrania kostiumowe.
[Wieść] Morze żąda krwi
2 XI 2020
Kilka dni po przyjęciu wydanym przez członkinię Rady Lordów, lady Lucię Thione-Hhune, w świątyni Waukeen wyprawiono pogrzeb. Znamienity kupiec bławatny, pan Balduíno Jaime Santiago, umarł przez krewetkę.
Nie byłoby w tym nic szokującego, gdyby nie słowa, które usłyszał na rzeczonym przyjęciu od Urii z Untheru. Genasi ognia - gwiazda wieczoru - przepowiedziała mu śmierć wywołaną tym, co kocha, wśród ludzi, którym ufa. Pan Santiago po latach raczenia się owocami morza, z dnia na dzień wykształcił silną alergię pokarmową, która spowodowała zatrucie organizmu i błyskawiczny zgon. Kapłani badający zwłoki są pewni, że mowa tu o reakcji obronnej ciała przed krewetką, nie zaś o dodanej do posiłku truciznie.
Wróżbitka zapadła się pod ziemię. Została po niej spalona chata.
Lady Lucia Thione-Hhune odmówiła komentarza, a zamiast tego próbuje przekierować uwagę mieszkańców miasta na problemy rybaków z połowami. Porwane sieci - przegryzione, rozszarpane - nie są już ciekawostką zdarzającą się tej czy owej pechowej rodzinie; teraz jedna czwarta rybaków wypływających w morze wraca z pustymi rękami. Im bardziej znane łowisko, im bogatsze w ryby było, tym większe dziś ryzyko utraty sieci i napotkania nagłych fal. Ci, którzy nie są szlachtą i bratają się z ludźmi, opłakują śmierć dwóch synków wymiecionych z łódki nagłym poruszeniem wody. Na brzeg dotarły ich ewidentnie obgryzione korpusy. Ale tym nikt się nie przejął, nie było bogatego pogrzebu w pięknej świątyni.
[Nabór] Za nim!
7 XII 2020
Jakiś czas temu do miasta powróciła jedna z tych wypraw, co to zajmowały się... incydentami na wybrzeżu. Wiecie, porwane sieci tu, zalane jaskinie tam, ofiary z ludzi jeszcze gdzie indziej. Ponoć ta akurat grupa zetknęła się z demonami, które wypijały krew z wciąż bijących serc ofiar. I ponoć, ale szeptem, cichutko, jeden z tych demonów zwiał. Siedzi dziaders w jaskini na wybrzeżu i myśli, że mu to ujdzie na sucho.
To co, ekipa? Zbieramy manele i łapiemy drania, nie?
[Plotka] Pogrom na wybrzeżu
28 XII 2020
Dekadzień, może półtora dekadnia temu z Zaz wyruszyła wyprawa - sześcioosobowa, silna, krzykliwa, roześmiana - której celem był skulvyn zauważony wcześniej u wybrzeża Tethyru i już kiedyś raniony. Prosta sprawa, zdawało się. Iść tropem i dobić. Co może pójść nie tak?
Z całej szóstki do miasta wróciło tylko dwóch mężczyzn. Amnis, niesiony przez Nero na plecach, był nieprzytomny i bezwładny; tylko ten drugi mógłby udzielić informacji o losach całej wyprawy. Ale nie chciał.
Nie wróciła rycerka Valerie, dzielna tarczowniczka.
Nie wróciła lisiowłosa Maire, porywcza i ognista.
Nie wrócił czaromiot Harun, wyniosły, niedostępny.
Nie wróciła uśmiechnięta Aoife, wieszczka, wybrańczyni Tymory...
Morze wzięło sobie tych, którzy mu się spodobali. Niech spoczywają w pokoju.
[Nabór] Akwedukty
6 I 2021
Tulmene, osada rybacka na południowym brzegu przylądka Velen, zaopatruje się w słodką wodę dzięki systemowi bardzo starych akweduktów, zbudowanych bodaj jeszcze przez elfy. Chociaż to się kupy nie trzyma, bo tu przecież nigdy nie było lasów. No, nieważne.
Akwedukty im się popsuły. A że tyle lat działały dobrze, to nikt do cholery nie wie, gdzie szukać problemu, bo kto pamiętał, to dawno nie żyje. Woda niby jest w porządku, tak na oko, ale jednak podtruwa ludzi w sposób ciągły. Odsalać morską to mnóstwo roboty, a kupować słodką w beczułkach, dowożoną statkami z portów, to niegospodarność straszna... Jak tak dalej pójdzie, to Tulmene prędzej czy później znów trafi w ręce piratów. A nie po to nasza dzielna królowa tulmeńczyków wyzwalała, żeby stracili wolność z powodu jakichś starych kamieni, co?
Nieszczęście pana Morella
8 II 2021
- Nieszczęście, powiadam, nieszczęście!
- A jakież to?
- Słyszałeś pan o panu Morellu?
- Ano słyszałem, armator.
- Si senor, armator! Pan Morell ostatnimi czasy jakiś projekt inżynieryjny był zorganizował i wszystkich inżynierów piraci porwali!
- Nie może to być!
- Ano może, może, ale to jeszcze nie nieszczęście, bo tych inżynierów, wszystkich, mi się zdaje, odratowano, bo ja nawet pamiętam, kuzyn mówił, że ich widział pijących w Głupim Wole.
- No to w czym jest nieszczęście?
- w tym nieszczęście, że teraz ponoć znów znikają, jeden za drugim, a jednego, takem słyszał, straż miejska już z Sulduskoon wyłowiła!
- Ot, nieszczęście!
Rekiny nie mają łusek
21 II 2021
Uria, genasi ognia - ta sama, która kilka miesięcy temu wywróżyła tak szczegółową śmierć biednemu kupcowi - zapadła się pod ziemię. Okazuje się jednak, że niektórzy mają z nią kontakt. Ci niektórzy są skłonni zapytać ją, o co, do cholery, chodzi z tymi wszystkimi zgonami. I dlaczego na wybrzeżu Tethyru da się znaleźć przeklęte perły Umberlee.
Plotki są wstrętne i niosą się nawet wtedy, kiedy nikt ich specjalnie nie rozpowiada. Najczujniejsi obywatele orientowali się zatem, że kilkoro mieszkańców Zaz wybiera się na spotkanie z Urią. Wystarczyło ich złapać i... podczepić się pod wyprawę. Hej, przecież genasi mogła być w niebezpieczeństwie, prawda? Tylko. Szlachetne. Pobudki.
Nikomu przecież nie można zabronić podróży w tym samym kierunku.
Krwawe perły Umberlee
10 III 2021
Gniew Umberlee dotknął Zazesspur. Poślubione z morzem miasto cierpi na rosnącym zdawałoby się z dnia na dzień szale Królowej Głębin. Coraz mniej rybaków decyduje się wyjść w morze. Flota Północy jest uziemiona, stoi na redzie, a jej największy okręt - Wielki Gryf - w suchym doku. Nasilają się ataki potworów na wybrzeżu. Znikają ludzie morza. Giną awanturnicy.
Jednak nie wszystko stracone. Dzięki intensywnym działaniom grup bohaterów udało się ustalić kilka istotnych kwestii.
Po pierwsze: badacze z zazesspurskiej akademii magii mówią jasno: krwawe perły Umberlee nie są zwykłymi przedmiotami.
Badania nie są jeszcze zakończone, przeprowadzono je na ledwie kilku obiektach, ale wiadomo już, że w krwawych perłach zaklęte są dusze lub fragmenty dusz. Być może to dusze tych, którzy zginęli na morzu? Być może to fragmenty ich wspomnień? To trzeba będzie sprawdzić w nadchodzących tygodniach.
Po drugie, udało się również ustalić, że ataki potworów na nadmorskie wsie nie są przypadkowe. Z informacji dostarczanych do Zaz wynika, że ataki na wybrzeżu mają miejsce tam, gdzie morze na brzeg wymywa perły Suki. Śmiałkowie, którzy ustalą dokładny związek między perłami a potworami, mogą liczyć na sutą nagrodę. Dzięki ich wysiłkom będzie można zapobiec kolejnym ofiarom.
Po trzecie i najważniejsze: grzybowy kraken żyje!
Kraken przywołany przez kultystów grzybowej zarazy, która niedawno jeszcze prześladowała Zazesspur, żyje ponad wszelką wątpliwość. Ten ohydny potwór odpłynął bezpiecznie z miasta, a wypuścił go nie kto inny, jak ci, którzy tak chełpili się jego zgładzeniem. Wieści o nim przyniosła do Zaz załoga Banshee pod przewodnictwem kapitana Dirka Sennera, która
zmierzyła się na pełnym morzu ze smokiem. Z jakiegoś powodu zamiast go zestrzelić - załoga zasiadła z nim do rozmów. Podobno smok grozi, że jeśli Zaz nie rozwiąże problemu, który samo stworzyło, to on zje Zaz. Na jednego gryza.
Plotki z półświatka
Ostatnio w półświatku mówi się, że pośrednik Hancock organizuje skok stulecia - a do zadania szuka wyłącznie najlepszych. Zysk ze skoku ma być liczony w setkach sztuk złota!
Kolejny trup w porcie!
2 IV 2021
- Panżeś to słyszał?
- A cóż takiego?
- Trup w porcie! Trup zupełnie nie żywy!
- I cóż w tym dziwnego?
- Ano to, że był utopiony.
- Utopiony trup w porcie? No nie może być i może jeszcze słońce za dnia świeciło?
- No to słuchaj pan, jak było.
- Zamieniam się w słuch.
- Trup jest suchy całkiem, ale utopiony, w płucach morską wodę miał! A suchutki! I przywiązany do słupa cumowniczego i do tego miał na szyki karteczkę!
- Karteczkę? Co pan mówi?
- Ano tak, ano tak, karteczkę, tam napisane stało: "Za niedotrzymywanie umów" i był symbol fali!
- Fali? W sensie, mówisz pan, że to Su...
- Ćśśś!
- Och!
- Ale dalej jeszcze, bo pan nie wiesz, kto to był!
- Kto?
- Bandzior straszny. Hancock. Hancock był kasiarzem kiedyś, a potem we więźniu siedział i jak z tego więźnia wyszedł, to zaraz do bandyterki wrócił i teraz go ci od... sam pan wiesz kogo, utopili i na brzegu zostawili.
- Jedno mnie zastanawia jeno.
- A cóż takiego?
- Bo jeszcze nie wiem jak, ale w kościach, powiem panu, w kościach czuję, że Navarro był w to jakoś zamieszany.
Zdrajcy Korony... in spe
23 IV 2021
Zdrajcy Korony... in spe
Od rana na rynkach w największych miastach Tethyru panowało poruszenie. Lektyki królewskie wyruszyły jakiś czas temu do Zazesspuru, Brost, Saradush, Darromaru oraz Riatavin, a dnia 22 tarsakha 1378 RD w pięciu miastach, na podwyższeniach, stanęła piątka wysłanników Królowej Zarandy z obszernymi zwojami.
Ogłasza się wszem i wobec, że następujące osoby:
Neatanel Mendax
Druidka Ly`vian
Aasimar Baalir
Czarodziejka Maire
Richard Barsk
Shalla Tormey-Hai
Lao Chiang
Mają niezwłocznie, w ciągu maksymalnie trzech dekadni, zgłosić się na najbliższy im posterunek straży, by oddać się w ręce sprawiedliwości. W przypadku niestawienia się na przesłuchanie Korona nałoży na wyżej wymienione osoby listy gończe. Każdy, kto pomoże wyżej wymienionym uciec z kraju, zostanie uznany za zdrajcę Korony i zostanie poddany banicji pod groźbą utraty głowy, gdyby odważył się wrócić do Tethyru.
Oskarżeni są podejrzani o:
współpracę z kultystami Zuggtmoy w celu uwolnienia Krakena Zarazy,
zatajenie ucieczki Krakena Zarazy przed władzami miejskimi i królewskimi,
czerpanie zysków z nadszarpnięcia i nadużycia zaufania społecznego,
uzurpowanie sobie miana bohaterów Zazesspur, oszukując tym samym królową Zarandę!
Królowa jest jednak sprawiedliwa i daje wymienionej siódemce czas na udowodnienie swojej niewinności - w ciągu trzech dekadni!
Ulice spłynęły krwią!
15 VI 2021
Krew na ulicach Zazesspur!
Pożary w porcie!
Trup się ściele gęsto!
To nie była spokojna noc w Zaz! A wszystko zaczęło się od uzbrojonych band na ulicach. Wojna z wyznawcami Suki przeniosła się do alejek dzielnicy dywanów.
Mówią: zbóje bili się z umberlitami w porcie!
Mówią: ubrani na czarno mściciele zrosili bruk krwią wyznawców suki!
Mówią: dokerzy prali się z piratami!
Mowią: spłonął magazyn pana Morella!
Mówią: spłonął zacumowany na południowym brzegu kuter!
Jeśli wsłuchać się w plotki, to w samym centrum całego zamieszania były raczej znane nazwiska. Mówi się o Largarcie, Ventirim, Navarro i jakimś zamaskowanym. Ponoć wysłali na dno Sulduskoon dobre dwa tuziny umberlitów, ponoć jeden pożar pomogli gasić, a drugi - wzniecać.
Ulica mówi, że Nohakai, genasi wody, wybraniec Umberlee będzie ich ścigał do krańców ziemi.
Jak nadepnąć na odcisk, to tylko najmożniejszym.
Nadciąga mobilizacja
20 VII 2021
Po ostatnich wezwaniach na przesłuchania miejski ratusz milczał długo. Tak długo, że niektórzy uznali, że sprawa zupełnie już ugrzęzła w urzędniczych procedurach i w administracyjnym kotle, z którego, jak wiadomo, umieją czerpać tylko najbardziej doświadczone wiedźmy.
Ale oto heroldzi znów wyszli na ulice.
Ogłasza się wszem i wobec, że następujące osoby:
Neatanel Mendax
Druidka Ly`vian
Richard Barsk
Shalla Tormey-Hai
są oczyszczone ze stawianych im zarzutów i w świetle prawa niewinne wcześniej zarzucanych im czynów. Pozostali są ścigani w majestacie Korony! Za informację o ich pobycie, za doprowadzenie żywych lub martwych przed oblicze sprawiedliwości, zostaną wypłacone sowite nagrody!
Był też i drugi wątek, niezwiązany już z domniemanymi bohaterami Zaz. Oto przez ostatnich kilka dni nieco więcej rybaków wracało z morza, a połowy były trochę lepsze. Nie było mowy o powrocie do stanu sprzed roku, ale jednak czuć było pewien oddech. I wydarzyło się to zaraz po… spaleniu wsi pod miastem. Wioska rolnicza na wybrzeżu Sulduskoon stała się celem ataków rekinołaka i grupy sahuaginów. Po tym, jak całe sioło poszło z dymem, przetrzebione potwory wróciły do morza. Rekinołak liże rany.
Wiadomo już, że u wybrzeży Zaz pływa grzybowy, demoniczny kraken. Teraz wiadomo, że w wodach poluje również rekinołak na usługach Umberlee. Rada Lordów wysłała więc posłańców do Darromaru, stolicy Tethyru, z prośbą o zgodę na użycie Floty Północ w celach obronnych. Królestwo zaczęło szykować się na starcie, które musi niechybnie nadejść.
Zamieszki!
10 VIII 2021
Ceny ryb w Zaz rosły w zastraszającym tempie. Coraz mniej załóg wychodziło w morze i ten stan rzeczy utrzymywał się od miesięcy.
Z tych, które wychodziły w morze - wracały nieliczne, a połów był lichy. Wobec tego wszystkiego - pracy w porcie brakowało.
Coraz częściej widziało się pijących i grających w karty dokerów, coraz częściej widziało się łażące po porcie bandy, szukające zajęcia. Czasem szukające tylko guza, albo rozróby.
Port i całe nabrzeże podupadało. Były i pożary magazynów, jak choćby niedawny pożar pana magazynu pana Morella.
W końcu - ktoś znalazł winnych. Dokerzy oskarżyli rybaków o tchórzostwo i lenistwo i zaczęły się zamieszki. Starcia tych dwóch grup były niemal codzienne.
Zaczęto mówić o tym, że ktoś próbuje skłócić obydwie grupy, mówiło się nawet o tym, że stała za tym szlachta, czy może armatorzy. Mówiło się też o tym, że jakaś komisja i jakiś Klemenz, czy Klement, czy Clemente, czy jak mu tam było - że próbują z kolei jednoczyć dwie zwaśnione grupy.
Pojawiły się jakieś wywrotowe idee, pojawiły się jakieś groźne głosy, że jeśli dokerzy i rybacy się zjednoczą - mogą wymusić na armatorach i właścicielach kutrów jakieś abstrakcyjne pomysły, jak ubezpieczenie, czy płacenie za to, że nie wychodzi się z portu, czy choćby - o zgrozo - podwyżkę płac. Wszak to armatorzy narażali statki i pieniądze, a rybacy tylko życie, kto to więc widział, by podnosić stawki?
Pomysł z tym zjednoczeniem jednak, na szczęście, szybko się skończył. Straż Miejska znalazła tę komisję, wytropiła ich i wsadziła ich tam, gdzie ich miejsce - do więzienia.
Nie licząc Kelemenza, czy jak mu tam. Ten groźny bandyta rzucił się na grupę strażników miejskich z nożem i musiał zostać zabity przy próbie ucieczki.
Armatorzy musieli bronić swoich magazynów, by nie spłonęły tak, jak magazyn biednego pana Morella. Najęli więc strażników i weteranów wszelkiej maści. Strażnicy musieli bronić majątków już w pierwszych dniach, rozpędzając groźne i uzbrojone po zęby bandy dokerów. Wielu z dokerów trafiło do szpitala ilmaterytów z połamanymi nogami.
Dość powiedzieć, że wszystko z wolna wracało na swoje miejsce. Może i czasem dokerzy z rybakami się jeszcze tłukli, ale robili to z dala od dzielnicy Ogrodów, robili to głównie w Karlagaar, nie zagrażali już ogólnemu porządkowi. A co najważniejsze - nie głosili już tych wywrotowych idei.