Author Topic: Pod koroną dębu  (Read 12048 times)

Angie

  • Guest
Odp: Pod koroną dębu
« Reply #60 on: May 29, 2015, 03:23:29 PM »
- Co jedziemy?
Rozległ się pisk nad uchem krasnoluda. Kapłanka wróciła już ze swoją torbą. Sięgnęła do jej środka, wyciągając małą, różowo-białą chusteczkę z inicjałami "A.F." i podetknęła Lornowi. Wychyliła się przy tym nad Ferrem, opierając nadgarstek o jego bark, tak, by mężczyzna mógł wziąć prezent bez wychylania się.
- Masz, obetrzyj się. Tylko potem to wypierz i mi oddaj! W kaplicy naszej Pani w Przystani. Przy okazji będziesz mógł złożyć datek, zbieramy już fundusze na Noc Śródlecia!
Dziewczyna znowu usiadła przy blondynie, a torbę położyła na ziemi. Wzięła swój gulasz, który cały czas stał na pniu, po czym zaczęła go znowu pałaszować. I przy tym gadać, nawet nie przerywając pożerania resztek chłodnego już posiłku:
- Na czym to ja? A, a tak! Jedziemy do Przystani, nie? Ja i... Ferr? Ferr! No, i ten jego kolega! W ogóle Ferr masz fajne imię. Podobne do mojego nazwiska! Mam po matuli nazwisko Furfur! Wiem, wiem, brzmi dziwnie i w ogóle nie brzmi calishycko, ale gdybyś znał moją matulę to byś się nie dziwił. Wiecie, że miała już sześciu mężów? I każdy z nich pechowo zginął. Zawsze musi mi dobierać takich ojczymów, którzy po dwóch latach wywalają nogi do góry. Ale cóż, miłość nie wybiera. Och, miłość jest wielka, miłość jest mnoga! No. I mówiłam już, że wracam właśnie z Wrót Baldura bo zostałam wyświęcona na kapłankę? Ależ się ucieszy moja przełożona! Tylko mam nadzieję, że mnie nie uściska. Ostatnio jak mnie przytulała to zgruchotała mi bark.
Gdy Lorn wspomniał o "kryzysie", dziewczyna najpierw gwałtownie nabrała powietrza, zasłaniając usta jedną dłonią, a potem odłożyła pustą już miskę po gulaszu na ziemię i wychyliła się ku mężczyźnie, opierając łokcie na kolanach.
- Hyyyy! O nie, kryzys miłosny! Trafiłeś w najlepsze ręce, wiem jak sobie poradzić z kryzysami miłosnymi! Po to tu jestem! Czemu akurat teraz ma nastąpić? Czyżbyś zaczął tęsknić za swoją ukochaną? Odkryłeś, że cię zdradza z innym? Znalazłeś inną damę swego serca i nie wiesz jak o tym powiedzieć poprzedniej?

Sybirak

  • Otiag
  • *****
  • Posts: 136
  • Propsy: 0
    • View Profile
  • ID: 65
Odp: Pod koroną dębu
« Reply #61 on: May 29, 2015, 10:49:35 PM »
Wysłuchał słów Lorna przytakując co jakiś czas brodatym łbem, po czym zasępił się myśląc nad nimi i jednocześnie skubiąc dłonią włosy swojej brody.
-Wątpię, abyś znalazł to czego szukasz...przynajmniej w tych okolicach. Nie wspomniałeś jednak skąd pochodzisz Lorn.
Przyznał krasnolud, chociaż intuicja podpowiadała mu, że miał do czynienia z kimś z Północy, może nawet z doliny Lodowego Wichru. Był tam jakiś czas, a jeśli coś mógł rzec o tubylcach to na pewno tyle, że był to lud prosty, ale uczciwy, a przy tym krzepki. A takie wrażenie póki co olbrzym sprawił na krasnoludzie. Rozmowa w sumie zapowiadała się nieźle, gdy nagle wtrąciła się kapłanka i wszystko trafił pierdolony szlag. Krasnolud prychnął czując na swoim barku ramię dziewczyny i po raz kolejny słysząc jej podejrzenia co do źródła trosk wędrowca. Następnie wskazał Lornowi miskę oraz kociołek.
-Bierz, bo jej gadanie raczej prędko się nie skończy.
Stwierdził z lekka rozbawiony, po czym pokręcił z niedowierzaniem głową.

goon

  • Szczur
  • *
  • Posts: 7
  • Propsy: 0
    • View Profile
Odp: Pod koroną dębu
« Reply #62 on: May 30, 2015, 02:48:38 AM »
- Nie mogę nic obiecać. Cieszę się twoim szczęściem, zaś miłować przysiągłem tylko Tesk.
Odrzekł, nawet lekko rozbawiony szczebiotem młódki, jednak czy na pewno chodziło o psa? W każdym razie widać było, że woli oszczędzać słowa. I tak dość szybko znaleźli szczeliny w jego grubej skórze. Niedbale otarł czoło i policzki materiałem, po czym za pozwoleniem khazada zaczął nakładać sobie porcję strawy. Pies zainteresował się podarkiem - wyglądało to trochę, jakby chciał wywąchać w nim dziurę.
- Wcześniej trzymaliśmy się blisko północy. Żyliśmy w Marchiach, nieopodal Quaervarr, jednak w końcu dotarło do nas, że igramy z losem. Pal licho warunki, bo po prawdzie nawykliśmy do chłodu i zapachu palonego igliwia, jednak dzicz zaczęła być zbyt niespokojna. Zadecydowaliśmy, że lepiej wykorzystamy szanse tutaj.
Dokończył, wsuwając rękoma do ust trochę potrawy. Była przyjemnie ciepła i słona, a co najważniejsze obiecywała dobra regenerację zarówno ciała, jak i ducha.
« Last Edit: May 30, 2015, 02:51:58 AM by goon »

Angie

  • Guest
Odp: Pod koroną dębu
« Reply #63 on: June 01, 2015, 07:36:10 AM »
- Tesk? - spytała dziewczyna unosząc brew. Przeniosła spojrzenie z mężczyzny na psa, a potem znowu z psa na mężczyznę - W sensie, że... uuuuuu. Zakazana miłość? A może jest psołakiem? Ooooch, miłość jest nieprzewidywalna, miłość jest różnorodna! Ja rozumiem, całkowicie rozumiem! Moja matka też lubiła niekonwencjonalne związki! Umawiała się z druidzkim półorkiem, gnomem, pewnym magiem burzy, takim ogniowym tym... geneasi! A teraz jest w związku z wodnym elfem! To znaczy nie takim do końca, bo miał matkę chyba człowieczkę, nadążasz? No, i jest moim ojczymem, i pracuje jako strażnik miejski w Przystani! Ale nie jest zbyt rozmowny i w ogóle chodzi smutny. Próbowałam go rozweselić, ale mateczka powiedziała, żebym dała spokój bo to kwestia wody czy coś. Chociaż sama nie wiem, bo jak wylałam na niego kubeł wody to nie był zbyt zadowolo... och, to w sumie mogła wcale nie być woda...
Zagryzła wargę i namyśliła się.
- W sumie nie pachniało wodą tylko... ach, nieważne! Jak wrócę to wyleję na niego kubeł świeżej wody! I się upewnię, że to woda! Może rozpuszczę w niej jakieś perfumy? Na pewno się ucieszy z konwaliowych perfum. No. Ale o czym to ja... a, tak. Ferrrrrrr. - zeskoczyła z pieńka i podeszła od tyłu do krasnoluda. Oparła swoje łokcie na jego głowie. Różnica wzrostu między dziewczyną a Ferrthildem nie była raczej drastycznie duża (kapłanka była naprawdę niska jak na standardy swojej rasy). - To jak jedziemy? My, ten krasnolud tam co poszedł, blondyś i duży pan z psem, tak? I proooosto do Przystani? Za... pół godziny? Brzmi dobrze, prawda? Masz już plan? Gdzie wóz dla mnie? Masz ciastka? I pamiętaj, że musimy się tak zatrzymywać, bym rano miała dostęp do wody! Prawie jak rusałka, nihihi~! I, i, i... i chcę lusterko, bo nie mam. O.