14
« on: May 27, 2015, 09:59:44 AM »
Wilk, wilczur, bestia... Jedno gówno w sumie. Dla blondasa mało było rzeczy, które go zaskakiwały w lasach czy miastach, chociaż całej fauny dzikich miejsc nie znał. Nawet go trochę rozbawił fakt, że wytrącenie miski z żarciem było wystarczającym powodem do wszczęcia awantury przez krasnoluda, ale każdy ma krótszy bądź dłuższy lont do spalenia.
- Spokojnie krasnoludzie. Nałóż sobie drugą michę, a zostawcie kundla w spokoju. - Rzekł tonem spokojnym, ale jakby nie znoszącym sprzeciwu.
- Wiem przecie, że wojny wybuchały z głupszych powodów, ale to nie czas i nie miejsce na napierdalanie się. Wszyscy są w drodze, zmęczeni i połowa pewnie pijana. Daj żyć bo może ten zwierzak kiedyś ci rzyć uratuje. - Oho. Włączyło się filozofowanie po diabelskim chwaście. Wódeczka by się przydała do kompletu.