8
« on: March 14, 2018, 07:34:33 AM »
Na wstępie zaznaczę, że to, o czym piszę, to opinie. Oraz że wszystkie przykłady, jakie podam, są tylko przykładami. Nikogo nie chcę urazić pojedynczo (może jako ogół społeczności).
Ale jeśli ktoś poczuje się urażony, to całkiem prawdopodobne, że jest częścią problemu.
Jest kilka spraw naokoło fabuły i samej rozgrywki, które są cierniami nie tylko w oczach, ale i na siedzeniu. I chyba nie tylko dla mnie. Postaram się je wymienić, bo chyba nikt nie odważył się mówić o nich głośno, a są powtarzane za plecami.
Choć może tylko ja tak myślę, nie wiem.
1. Jest zbyt łatwo. Tak, tak, dobrze słyszycie. Nie chodzi o to, że MG nie są wystarczająco okrutni i nie gnoją graczy spadającymi cegłówkami na głowę. To nie jesienna gawęda. Ale spójrzmy jak wygląda rozgrywka:
Dwóch graczy, z czego jeden to goblin, a drugi to truciciel, który na profilu ma urywek rozmowy, w której przyznaje się do morderstwa, wjeżdża wózkiem do miasta, które tydzień temu miało małą wojenkę z goblinami. W przeciągu miesiąca zarabiają kuuuupę hajsu, bo zakładają, że wszystko idzie jak po maśle (bo Skraj to kraina marzeń!) i teraz budują gorzelnię, karczmę, złocony sedes i generalnie szastają złotem na lewo i prawo [To pierwszy z moich przykładów, jeśli kogoś to mierzi, niech nie czyta dalej].
Coś tutaj, w mojej opinii, podkreślę ostatni raz, zostało naciągnięte. Powiedzmy, że jeden gracz zrobił postać biednego ucznia czarodzieja, który chce zarabiać na chleb. Drugi gracz w opisie (w opisie! Nie w aspekcie) napisze, że jest bogaty i tyle, nara, można pożegnać się z równym traktowaniem.
Albo, o, jest sprawa. Zbieramy książki do biblioteki. No problemo, w przeciągu dnia zebrano tyle złota, że można by nająć małą armię na dwa oblężenia. Każdy rzuca pieniędzmi. Za sto sztuk złota można kupić sobie pierścień który wykrywa trucizny. Ale kij tam, moja postać zarobi to w tydzień. Będąc kapitanem w wojsku.
2. Brak realnych konfliktów. Nie chodzi o burdy w karczmie z żołnierzami i paladynami. Tych jest wystarczająco. Ale wydaje się (WYDAJE SIĘ), że gracze i władza w Skraju nie ma żadnych wrogów. Były gobliny? Teraz z nimi handlujemy i mamy sztamę, fajnie, tacy trochę tańsi Ukraińcy. Były drowy? Wiecie, te czarnoskóre elfy, które są mordercami i nawet inne drowy im nie ufają, a niedawno zaatakowały nasze miasto? Teraz mamy je w każdej gospodzie. Nikt się nie czepia, wiecie, przecież mamy półpająka-półwilkołaka w kapitule.
Rozumiem, że wszystko jest w kwestii graczy. Ale jeśli gracze sami sobie nie zrobią wrogów, to kto im zrobi? Nikt tego nie generuje. Nawet ci starsi, potężniejsi gracze. Elminster z jakiegoś powodu nie wychodzi ze swojej wieży i nie miesza się w politykę. A tutaj? Co tam, będziemy marnować zasoby, energię i przysługi żeby powiesić magiczne lampiony na regale. W końcu i tak nas nikt nie zaatakuje. Bo przecież muszę się na to zgodzić.
3. Brak powodów. Bądźmy szczerzy. Kto o zdrowych zmysłach osiedlałby się w Skraju? Pytałem już in-game postaci. Przeczytałem, że jednemu w mieście zabito przyjaciół, więc został. Bardzo rozsądne. Jeśli jedynym powodem pozostania jest próba naprawy miasta, utrudniane przez wszystkie inne postaci graczy, to raczej kiepski powód. Portale powiecie? Przecież to tylko dobry punkt przerzutowy. Więc władza nad nim? Pewnie, spróbujcie walczyć o wpływy. W końcu każdy nowy gracz może to zrobić, wcale nie jest trudno obalić kolesi, którzy na swoje usługi magów, którzy dowolnie teleportują się w każde miejsce z oddziałem fanatycznie oddanych miastu strażników.
4. Brak alternatywy. To jak nie Skraj, bo mnie denerwują postacie innych graczy, to gdzie? Ano, powiem ci gdzie. Znajdź se MG, który poprowadzi sesję na szczytach Grzbietu Świata. Bo to jedyna opcja.
Żeby chociaż łatwo było znaleźć MG...
5. Brak logiki. Łączy się to z tym wszystkim powyżej. Demokracja? Jasne, w końcu to stary twór. Zwłaszcza w tak cudnej formie jak jest w Skraju - wybieramy doradców dla prawowitego władcy. Władca dalej ma władzę, bo z każdą pierdołą i tak trzeba czekać na jego decyzję (chcą otworzyć szkołę? Skąd mają hajs? Gdzie będą uczyć? Dlaczego...). A lud się cieszy, bo przecież ma wpływ na władzę. He he. I dajemy nowe prawo. O, niech będzie, że tym doradcą może być tylko obywatel z trzymiesięcznym stażem. Zgłosił się jakiś przybłęda, co od tygodnia szlaja się po naszych burdelach? Co tam, nie wygra przecież. Wygrał? Co tam, przecież to tylko jedno prawo. Zaraz napiszę kolejne, które będzie ignorowane przez wszystkich, nawet przez naszych strażników i urzędników. He he.
Hipokryzja jest logiczna, jak najbardziej. Ale wpuszczanie do miasta półdrowa-półdemona, który nawet się z tym nie kryje? Przyjmowanie do wojska w stopniu sierżanta kolesia poszukiwanego listem gończym w kraju, do którego mamy otwarty portal do samej stolicy i wymieniamy się informacjami? Lud, który magicznie zapomina po miesiącu o wszelkich krzywdach i jest skrajnie tolerancyjny? Ogromne zasoby państewka bez kopalń, dostępu do morza ani nawet żyznych pól? Oddział superczarodziejów z uberradarem magicznym na miarę Zakapturzonych Czarodziejów z Amn?
Może to tylko ja jestem dziwny, i faktycznie nic nie jest na Torilu źle. Ale może ktoś, czytając moje wypociny pomyślał, że faktycznie coś jest nie tak?
W każdym razie zamierzam coś zrobić z rzeczami, które mnie drażnią, bo lista jest długa. Być może, jeśli są to faktyczne problemy, a nie gderanie zrzędliwego cynika, to naprawa ich może poprawić jakość gry.
Chętnych zapraszam do dyskusji. Albo obrzucania błotem, cokolwiek.